Wakacje śmignęły, trask prask i po nich. Było fantastycznie. Odpoczęliśmy a jednocześnie dużo się działo. Dużo dobrego. W lipcu byliśmy nad jeziorami, jak co roku, o czym pisałam.
Byliśmy też rodzinnie na turnusie w Ustroniu Morskim, tak jak w ubiegłym roku. Było dobrze. Jędrek miał tradycyjne zabiegi na kręgosłup i nogi (masowanie i jakieś moczenie w wanience - nie znam się na tym zbytnio). Poza tym spędzaliśmy czas rodzinnie nad morzem na kąpielach (brr, zimny Bałtyk, ale chłopaki to lubią; Jędrek tylko na początku się trochę wzbraniał, potem ciężko go było wyciągnąć z wody) lub na spacerach plażą (z których Jędrek zawsze wracał mokry, tak się z Piotrkiem wygłupiali), na basenie (chłopaki korzystali z sauny i Jędrek to nawet chyba polubił), a nawet na wycieczce do ogrodów Hortulus. Poza tym graliśmy w karty i Jędrek miał ważną funkcję podawacza kart, z której się świetnie wywiązywał. Graliśmy też w krążki i stwierdziłam, że Jędrek powinien to robić częściej bo świetnie to wpływa i na jego koncentrację i koordynację. Bardzo to lubił, aczkolwiek zdawało się, że zasada, że wygrywa ten kto wbije przeciwnikowi więcej "goli" jest Jędrkowi zupełnie obca - cieszył się i jak sam wbił, i jak jemu wbito. I jedliśmy przepyszne lody. W dużym skrócie to tyle.
W sierpniu byłam z Jędrkiem na turnusie w Polanice koło Zagnańska w Górach Świętokrzyskich. Turnus był bardziej specjalistyczny, dedykowany dla dzieci z autyzmem. Ośrodek jest duży i piękny, warunki w nim są świetne (i mieszkania, i wyżywienie - szwedzki bardzo bogaty stół - Jędrek miał okazję dokonywać żywieniowych wyboru i świetnie mu to szło - bardzo często wybierał głównie surówki, sałatki). Zajęć było sporo, codziennie ok. 6 półgodzinnych. Jędrek miał hipoterapię (z której byłam bardzo zadowolona bo Jędrek choć dawno już nie jeździł na koniu to widać było, że mu się to podoba, na dodatek pan mocno pilnował by miał właściwą postawę = prosty kręgosłup, co jest dla mnie bardzo ważne), integrację sensoryczną z przesympatyczną panią Anitą, salę doświadczania świata (fajne gry interaktywne), zajęcia grupowe ruchowe, zajęcia na basenie (chodziłam z nim codziennie i sobie pływaliśmy, on się cieszył, pływał i pluskał, a ja byłam przeszczęśliwa, mogąc sobie spokojnie popływać w ciepłym basenie), zajęcia z sensoplastyki (grzebaliśmy się w mące ziemniaczanej polanej barwnikiem - bardzo relaksujące dla mnie, a i Jędrek robił to chętnie), zajęcia z oligofrenopedagogiem (na których pani Gosia Jędrka chwaliła, ze taki grzeczny i uśmiechnięty, choć mnie było trochę dziwnie patrzeć, ze dalej robi byle jak zadania typu Gdzie jest koń- gdzie słoń?), zajęcia z terapii zajęciowej (na których Jędrek całkiem fajnie współpracował z 5 letnim chłopcem, który miał Zespół Aspergera), zajęcia z fizjoterapeutą. A i jeszcze 2 razy miał terapię czaszkowo-krzyżową (byłam pod wrażeniem tego, co pani Lena z nim robiła, jak go wyciszała, jak pozwalał się dotykać i grzecznie leżał). Sporo tego było, ale wydaje się, że Jędrkowi się podobało. Był bardzo pogodny i uśmiechnięty, dopiero przedostatniego dnia jakoś spoważniał.
Poza terapią dużo jeździliśmy i zwiedzaliśmy bo byliśmy z koleżanką-podróżniczką. A więc zwiedziliśmy Kielce (Pałac Biskupów, katedrę, ul. Sienkiewicza, Rynek, Kadzielnię - włącznie z jaskiniami, dworek Laszczyków, rezerwat Wietrznia, Karczówkę). Zwiedziliśmy okolicę - oczywiście Dąb Bartek, Oblęgorek - dworek Sienkiewicza, Samsonów - ruiny huty, Bodzentyn - ruiny zamku,zdobyliśmy Łysicę (najwyższy szczyt Gór Świętokrzyskich). Jędrek wszystko dzielnie zwiedzał, nie marudził a może nawet mu się podobało. Najbardziej dumna była z niego z tego, że dzielnie wszedł na Łysicę, że zwiedził dworek Sienkiewicza ze słuchawkami na uszach (audio-przewodnik), że dzielnie zwiedzał z nami muzeum w Pałacu Biskupów i że bardzo ładnie zwiedzał jaskinie w Kadzielni. Mało brakowało, a pojechałby ze mną na koncert Elżbiety Adamiak, taki był grzeczny :-)
Trochę też pospacerowaliśmy po okolicy oraz skorzystaliśmy z siłowni na podwórku. Jędrek fajnie wszedł w tryb po 10 ćwiczeń na każdym przyrządzie.
Ten wyjazd to był niezły kawałek i terapii i odpoczynku. I tylko żal, że już koniec wakacji. Mnie żal, bo Jędrek chętnie wrócił do swojej szkoły-Ośrodka.
PS. Parę zdjęć z wakacji na facebooku, bo tu mi się limit skończył.
wtorek, 29 sierpnia 2017
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Kilka słów wyjaśnienia
Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd. Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...
-
Gdy Jędrek był mały, byliśmy na pokazie zorganizowanym przez KTA - francuskiego filmu dokumentalnego "Mam na imię Sabine" nakręc...
-
Cytat: mama_blanki w Dzisiaj o 12:56:29 nie wiem, skąd takie niedowierzanie w niektórych wypowiedziach, [...] tylko trzeba z dzieckiem s...
-
Kiedy chłopcy byli młodsi, może było to nawet przed diagnozą, czytałam im często książeczkę - wierszyk Julian Tuwima o Dżońciu. Śmieliśmy s...