sobota, 31 lipca 2010
Plan zajęć Jędrka w lipcu - podsumowanie w liczbach
- 22 h pracy logopedycznej na turnusach z Asią (metodą Wianeckiej)
- 22 h ćwiczeń rehabilitacyjnych z fizjoterapeutą Szymonem (też na turnusach)
- 5 zajęć po 0,5 h metodą Weroniki Sherbourne (na turnusach)
- 5 wyjść na basen (4 w Grodzisku Mazowieckim na turnusach + 1 w Gołębiewskim) + 6 dni nad jeziorem (codziennie 2-3 razy "sesje" kąpielowo-zabawowe;)
- 2 zajęcia po 45 min. z pedagog z FNiSZ
- 7 zajęć po 0,5h z hipoterapii (1 na turnusie, 3 w Jurowcach, 3 z FNiSZ)
- 1 raz kino (Shrek)
- 2 razy po 2h Centrum Zabaw Fikoland
- praca w domu prawie codziennie oprócz totalnej laby nad jeziorami
Więcej grzechów nie pamiętam.
czwartek, 29 lipca 2010
Postępy
Dziś np. dokładał obrazki do Misiów rysiów (o których pisałam chyba wczoraj) na odległość. Robił to lekko łatwo dobrze. Dziś też zastąpiłam mu obrazki karteczkami z napisami i robił to dobrze (przy stole i na odległość). Trochę się ze mną droczył, ale na moją prośbę poprawiał się. I nie musiałam go dotykać, wspomagać co jest bardzo ważne. Bo z uporem maniaka powtarzam coś w co mało osób, nawet (a może głównie) terapeutów mi wierzy, że problem Jędrka nie polega na tym, że on czegoś nie wie (choć nie twierdzę, że jest wszechwiedzący), tylko, że nie ma motywacji, że ma jakąś blokadę, by robić najprostsze nawet rzeczy. I większość terapeutów się na to nabiera i uważa, ze skoro on nie zawsze poda jak trzeba np. czerwony, to znaczy, że ma problemy z kolorami itp itd.
Rozmawiamy też sobie troszkę przez napisy tak-nie. I coraz bardziej Jędrek jest przy tym wyluzowany i o to chodzi. Wiem, że jak wyluzuje, jak nie będzie go to stresować, wtedy "usłyszę" prawdziwe odpowiedzi. Fajne jest to, że Jędrek pytany, czy chce tak porozmawiać odpowiada TAK. Chce też nauczyć się pisać na komputerze. Na razie bardzo szybko jednak ma tego dość, ale powoli pewnie będziemy mogli wydłużać czas naszych takich rozmów czy nauki pisania na komputerze. Na razie robię to bardzo łagodnie, nie chcę go zniechęcać.
Oczywiście nie opieramy się tylko na komunikacji alternatywnej. Gdy Jędrek chce bym mu zrobiła kanapkę przynosi majonez a ja pytam, co chce. On sam samiuteńki odpowiada KA-NA-P-KĘ. Marzy mi się, że kiedyś nie przyniesie mi majonezu, tylko po prostu powie. Na razie wydaje się to nieosiągalne.
Od jakiś 2 dni Jędrek znalazł sobie nową zabawę. Do rurki, na której wisi kaloryfer wkłada kredki, uszczelkę, okruszki. A ja się cieszę jak durna bo po raz pierwszy widzę, żeby moje dziecko samo z siebie robiło coś, co wymaga pewnej precyzji - ćwiczy motorykę małą:)
No i zamiast noszenia kredek, nosi teraz grzechotki. Jak nosi kredki, to każdy uważa to za dziwactwo. Grzechotki grzechoczą, wydaje się więc to bardziej celowym zajęciem-zabawą. Ale ja wiem, że to tylko zamiennik. Na dodatek z powodu hałasu czasami tęsknię za kredkami;)
Lekcja polskiego
Podpisane: profesor Miodek
PS. Swoją drogą jestem ciekawa, ilu z moich Szanownych Czytelników do tej pory ubierało spodnie. Można odpisywać anonimowo;)
Odpoczywamy
Co jeszcze? Obserwuję fajny postęp w relacjach Jędrka z Piotrkiem. Jędrek bardziej reaguje na Piotrka, świetnie się bawili zaraz po powrocie do domu. W ogóle zapomniałam napisać, że Piotrek dba o swojego brata. Na ile potrafi. Na wakacjach nad jeziorami miał swoje pieniądze (na drobne smakołyki) i zawsze gdy kupował coś dla siebie, kupował też coś za swoje pieniądze dla Jędrka. Mimo, że nic takiego mu nie sugerowaliśmy. A i w Jędrku obserwuję coraz większe wyjście w stronę Piotrka np. przytulanie się do niego, czego wcześniej nie było.
Dziś obcięliśmy Jędrkowi włosy, maszynką. Było super. Bezboleśnie. Trochę tam parę razy zamarudził, ale niezbyt mocno i nawet nie wiem, czy bardziej nie dlatego, że miał schowane ręce i to go chyba drażniło.
Próbuję się z Jędrkiem trochę porozumiewać za pomocą napisów Tak-Nie, ale jak na razie jest to mało wiarygodne bo Jędrek często odpowiada byle jak. Niemniej po sytuacji niedzielnej z pizzą i naszej "rozmowie" według której Jędrkowi się w pizzerii nie podobało bo za mało było pizzy, odpowiadałam o tym Andrzejowi i Piotrkowi. Jędrek po raz kolejny przy Piotrku potwierdził zeznania. Po południu poszliśmy do pizzerii i zamówiliśmy ogromną pizzę. Po powrocie do domu Jędrek odpowiedział mi na moje pytania, że w pizzerii i owszem mu się podobało, ale gdy spytałam, czy najadł się, czy było dostatecznie dużo pizzy tym razem, to znowu odpowiedział, że NIE i śmiał się przy tym szelmowsko. Stwierdziłam, ze robi sobie ze mnie jaja, spytałam, czy ma poczucie humoru - potwierdził (a podobno autyści nie mają, w co ja nie wierzę). Nie wiem, jak jest prawda, ale sytuacja była fajna.
Co jeszcze u nas w tym tygodniu. Chłopaki jeżdżą na hipoterapię, codziennie. Jędrek jest cały happy, bardzo to lubi. Byli też w centrum zabaw Fikoland, ale coś nam się wydaje, że nam powoli dzieci wyrastają z takich rozrywek.
Fajny mamy tydzień. Dobrze jest czasem pobyć w domu.
poniedziałek, 26 lipca 2010
Na turnusie - część II
Co robiliśmy u Asi? Głównie Jędrek czytał z Asią zeszyty, które zrobiłam i nagrywali je. Czytali też i nagrywali opowiadania do obrazków. Jędrek odpowiadał karteczkami i słownie na pytania do tych opowiadań. Żeby mnie wszyscy dobrze zrozumieli podkreślę: Jędrek sam spontanicznie jeszcze nie mówi, ale dużo powtarza, czasem samodzielnie odpowiada na pytania, trochę sam czyta. Mam parę nagrań, to je zamieszczę sobie na pamiątkę i ku pamięci, innym ku lepszemu zrozumieniu na jakim etapie jest Jędrek. Szczerze mówiąc czasem patrzyłam na Jędrka na tych zajęciach i myślałam, że to zupełnie inne dziecko niż na zajęciach w Białymstoku. Tam nie poda czerwonego klocka, gdy do wyboru ma 3, tu odpowiada na pytania mając 10 karteczek do wyboru. Oczywiście nie zawsze, tu też Jędrek nie zawsze robi co trzeba. Czasem się zacina, czasem buntuje. Na tym turnusie też niektóre zajęcia były bardziej zbuntowane, bez chęci współpracy ze strony Jędrka. Niemniej ogólny bilans jest korzystny.
Muszę też pokornie wyznać, że dopiero na tym turnusie doceniłam zajęcia Szymona. Do tej pory jakoś nigdy nie doceniałam pracy fizjoterapeuty, nie mówiąc już o tym, że nie wydało mi się by Jędrek tego jakoś szczególnie potrzebował. Ale gdy zobaczyłam, jak Jędrek się poddaje Szymonowi, jak pozwala mu robić masaże uszu, buzi itd (gdzie innym do tej pory dotknąć się nie dawał), to po prostu: chylę czoła. A jak sobie jeszcze posłuchałam co z czym jest powiązane np. taka ręką z mową, to już jestem przekonana, że bardzo to się Jędrkowi przyda. Oczywiście praca Szymona nie polega tylko na masażach. To jest też niezła praca - ćwiczenia dla Jędrka. Nie znam się na tym, więc nie będę się rozpisywać, jak ktoś chce naukowo, to może poczytać na stronie Pierwszego słowa.
Ja wróciłam zachwycona. Jędrkowi też było tam dobrze. Jeśli ktoś by by mnie spytał o efekty turnusu, to powiem, że jestem przekonana, że są. Oczywiście nie powiem, że po jednym turnusie Jędrek poczynił takie czy inne wielkie postępy, aczkolwiek w moim i terapeutów przekonaniu poczynił pewne postępy, ale na wielki widoczny efekt trzeba poczekać, to jest praca długofalowa, ale wierzę że te turnusy będą bardzo owocne. Nasz następny turnus 2 tygodniowy za miesiąc.
A na razie kilka zdjęć:
Jędrek z Szymonem
Na Weronice.
Asia, Szymon, Emi i my.
Nad jeziorem
Chłopaki pływają
Zasłużony odpoczynek
Woda jest fajna
A mój brat kochany
Płyniemy zgodnie gęsiego
Nasz brudny i szczęśliwy Jędrek
A czasem czysty i szczęśliwy
Urodziny
Na koniec kilka zdjęć - ilustracji.
W pizzerii Savona, gdzie mają pyszne sałatki.
W parku mama z chłopakami.
I tata z chłopakami.
W kinie.
niedziela, 11 lipca 2010
Prośba o pomoc
W Fundacji Dzieciom „Zdążyć z Pomocą” każde dziecko ma swoje subkonto.
Wszystkie pieniądze przelewane na dane dziecko, czy to z 1%, czy z
darowizn są przeznaczane na dane dziecko. Ale nikt nam tych
pieniędzy nie przelewa na nasze konto automatycznie. Dopiero, gdy
wyślemy do Fundacji faktury za rzeczy związane z terapią i
leczeniem Jędrka, dostajemy zwrot poniesionych kosztów (o ile taką sumę
mamy na swoim
subkoncie; na szczęście mamy stały podgląd). Dla nas to bardzo
ważne. Terapia Jędrka jest bardzo kosztowna. Obecnie naszym głównym finansowym problemem i wyzwaniem jest zebranie pieniędzy na turnusy rehabilitacyjne. Koszt ich jest ogromny (1 turnus 2 tygodniowy to koszt ok. 4 tysięcy), ale jesteśmy przekonani, że warto. Rok temu Jędruś nie był w stanie powtórzyć samodzielnie żadnej sylaby. Teraz, dzieki ciężkiej pracy u Asi powtórzy każde słowo (choć nie zawsze wyraźnie i robiąc przerwy między sylabami). Zaczyna też już samodzielnie czytać na głos. Te turnusy to szansa dla Jędrka by wyszedł ze swojej skorupki, by był w stanie pokazać światu, jakim jest mądrym chłopcem. By mógł za rok iść do szkoły i znaleźć tam swoje miejsce. Dlatego jesteśmy zdeterminowani i prosimy o pomoc. Potrzebujemy ogromnych pieniędzy (by terapia była stała i owocna Jędrek potrzebuje miesięcznie uczestniczyć choć w tygodniowym lub lepiej 2 tygodniowym turnusie). Z góry dziękujemy wszystkim ludziom, którzy zechcą nam pomóc.
Każda
kwota jest dla nas cenna. Proszę się nie sugerować przykładową
odstraszającą kwotą na stronie Fundacji.
Na turnusie
Jędrek miał dużo zajęć, ale z przerwami, więc nie wyglądał na przemęczonego. Codziennie miał 4 godziny indywidualne (2 z Asią - zajęcia pedagogiczno-logopedyczne + 2 z Szymonem - różnego rodzaju masaże, ćwiczenia usprawniające buzię, ręce itd). Między zajęciami dziećmi zajmowała się pani Aneta, która próbowała nawiązywać z nimi kontakt, bawić się, coś im proponować do zrobienia (w zależnosci od dziecka). Po południu były zajęcia z Weroniki (3 razy), basen (2 razy). Raz też były koniki. Jędrkowi (i mnie) wszystko się podobało, we wszystkim uczestniczył na swój sposób. U Asi ćwiczyli głównie powtarzanie ze słuchania (zrobiłam 20 zeszycików z obrazkami i słownictwem, które Asia z Jędrkiem nagrała, po czym Jędrek tego słuchał i bardzo fajnie powtarzał słuchając). Ćwiczyli również samodzielne czytanie sylab i prostych wyrazów, tylko z popowiedziami typu: do góry język i dzióbek (czyli LU) albo do tyłu język, broda na dół (KA) i naprawdę było widać, że Jędrek zaczyna czytać na głos samodzielnie (nawet bez żadnych podpowiedzi). Ćwiczyli również pisanie, czy też raczej przepisywanie i tu też Jędruś poczynił postępy. Bo i owszem rękę mu trzeba jeszcze czasem podtrzymywać, kontrolować, ale są momenty gdy sam pisze niektóre literki. I jak się ma do tego opinia pani psycholog, która nam ostatnio powiedziała, że pewnie nie będzie sam pisać, tylko na komputerze? Z Jędrka można dużo wyciągnąć, tylko trzeba umieć, trzeba wiedzieć jak to zrobić, być stanowczym i konsekwentnym. No i włożyć w to dużo ciężkiej pracy. Patrzyłam na Jędrusia na tych zajeciach i myślałam, że to inne dziecko niż na zajęciach w Białymstoku. Poziom trudności zadań nieporównywalny. W Białymstoku Jędrek zrobi coś lub nie, w zależności od tego, czy mu się chce czy nie, u Asi robi wszystko, co mu każe. I dlatego będziemy jeździc na te turnusy. Zapisałam się już nawet na następny rok i teraz szukam bogatego sponsora. Bo, bagatela, potrzebujemy 50 tysięcy.
piątek, 2 lipca 2010
Dwa dni a tyle emocji
Wracając do komunikacji obrazkowej, to ja bardzo bym chciała. Cały czas tylko brak mi przewodnika. Ale próbuję sama. Stwierdziłam, że jedyna prosta i naprawdę motywująca Jędrka do komunikacji dziedzina to jedzenie. Dziś pani logopeda mi uświadomiła, że to muszą być rzeczy które on chce, a bez obrazka nie dostanie. Tak, co on naprawdę chce i co mogę mu nie dać, jak mi nie da obrazka. Od tego trzeba zacząć. Powiesiłam kilka obrazków na lodówce i próbujemy. Z bliska Jędrek chętnie pokaże - poda. Ale jak zrobić by nie przynosił mi chleba do pokoju, tylko przyniósł obrazek kanapki. Ćwiczymy, Piotrek mi pomaga. Myślę, że jak byśmy byli konsekwentni, to za jakiś czas Jędrek to zaakceptuje. Tylko czy to się przełoży na inne dziedziny, tematy do komunikacji? Nie wiem, ale trzeba spróbować. Kiedyś nam to proponowano w KTA, ale wtedy 1. nie byliśmy gotowi, 2. robiono to niezbyt przekonywająco.
Co jeszcze się wydarzyło w ciągu tych 2 dni. Wczoraj wieczorem chłopcy byli w Fikolandzie - centrum zabaw. Miła niespodzianka, Jędrek dostał gratisowe wejście (chyba dlatego, że Andrzej tłumaczył, że jest autystyczny i nie ma możliwości by chodził w samych skarpetach). Chłopcy nieźle się bawili.
A dziś chłopaki pojechali na koniki w Jurowcach. Jędruś biegł radosny od samochodu, ucieszył się, gdy zobaczył panią Żanetę. Lubi chłopak jeździć na koniku :) A początki rok temu też łatwe nie były. Pierwsze zajęcia w Jurowcach, to był jeden wielki protest a i potem długo go przekupowaliśmy cukierkami. A teraz sam podchodzi do konia, poklepie go z boku i nawet raz próbował sam mu na grzbiet wsiadać :)
Co jeszcze chciałam napisać. Dostaliśmy dziś kartkę z Dać szansę z wynikami badania psychologicznego. Niby nic, co tam jest zapisane nie jest mi nieznane, a jednak bardzo ciężko emocjonalnie mi się to czyta. Bo wyłaniający się obraz nie jest fajny. Szczerze mówiąc można się podłamać. Tyle pracy, tyle czasu i jest to, co jest. I skąd brać siły by dalej iść piechotą do słońca? Ale z jedną rzeczą z opinii się nie zgadzam i protestuję. "Chłopiec nie potrafi nawiązać właściwych relacji emocjonalnych z osobami bliskimi" i "Rodziców traktuje instrumentalnie (zbliża się do nich wtedy, gdy czegoś chce)". Albo ja czegoś nie widzę, albo to nieprawda. Bo w moim przekonaniu jedyne, co mamy naprawdę dobre, to właśnie kontakt emocjonalny.
A poza tym, czy ja napisałam już gdzieś na blogu, że od jakiegoś czasu Jędrka zabawką - talizmanem są kredki? Każdy pyta: pewnie ładnie rysujesz, tak? Jędrek wcale nie rysuje, Jędrek kredki nosi i sobie nimi manipuluje w dłoniach. Tak jak wcześniej długopisami, patyczakami, klockami itd.
W następnym tygodniu jedziemy na nasz pierwszy turnus.
Kilka słów wyjaśnienia
Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd. Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...
-
Gdy Jędrek był mały, byliśmy na pokazie zorganizowanym przez KTA - francuskiego filmu dokumentalnego "Mam na imię Sabine" nakręc...
-
Cytat: mama_blanki w Dzisiaj o 12:56:29 nie wiem, skąd takie niedowierzanie w niektórych wypowiedziach, [...] tylko trzeba z dzieckiem s...
-
Kiedy chłopcy byli młodsi, może było to nawet przed diagnozą, czytałam im często książeczkę - wierszyk Julian Tuwima o Dżońciu. Śmieliśmy s...