Ten tydzień był lepszy, aczkolwiek też niepozbawiony trudniejszych momentów.
W poniedziałek, jako, że nie było zajęć grupowych (Święto), chłopcy udali się na basen w Hotelu Gołębiewskim (ostatnie karnety trzymamy właśnie na takie okazje) i świetnie się tam bawili.
Wtorek - po basenie, zajęcia w KTA z SI. Było dobrze do momentu, gdy Jędrek się zsikał. Mnie pociesza to, że gdy się zsikał to stracił humor, znaczy się, nie jest mu to obojętne.
W środę rano pani logopeda nasza białostocka była bardzo zadowolona z zajęć z Jędrkiem. Podobno ładnie pokazywał, naśladował, grał na instrumencie, próbował odpowiadać na pytania, współpracował. Po południu na basenie - mama zastępowała tatę i przymusiłam Jędrka by połowę basenu popływał na dużym basenie. Ostatnio ma tendencje do uciekania na brodzik (wiadomo tam cieplej, no i wrócić potem na duży basen ciężko). Fajnie nam się pływało, szkoda tylko, że ja jednak za słabo pływam, bo byśmy się fajniej bawili, a tak to nie mogę mu pozwalać na to by się na mnie wieszał, siadał itd bo by mnie zatopił ;) Dogoterapia - odwołana.
Czwartek - nie pojechaliśmy na hipoterapię bo padało i było zimno. Zajęcia z panią psycholog przełożone. Chłopcy pojechali więc na dłuższy basen i dobrze się tam bawili i pływali. Jędrek ostatnio znowu lubi sobie ponurkować i fajnie to robi.
Piątek - Warszawa. Była artykulacja, były zadania na samodzielność, by na odległość coś dokładał, kategoryzował itd, było pisanie. Widzę drobne postępy we wszystkim. Zajęcia były jak zawsze bardzo pracowite i owocne. Jędrek trochę czasami marudził, ale generalnie pracował dobrze. Poza tym przypomniało mi się jak jeszcze jakiś czas temu chadzał na te zajęcia z wielkim buntem i płaczem, jak się awanturował w czasie zajęć. Teraz - to sielanka. Spojrzałam na nasze prywatne forum rodziców dzieci Asi. Na początku roku szkolnego pisałam tam o tym, jak bardzo Jędrek płacze i buntuje się na zajęciach, a w grudniu cieszyłam się, że już nie płacze, nie buntuje się tak strasznie. Owszem nie współpracuje jeszcze ochoczo i radośnie, ale postęp jest.
Sobota - zajęcia z wczesnego wspomagania. Najpierw SI - Jędruś pięknie ćwiczył, był w świetnym humorze. Potem zajęcia z panią psycholog. Tu już humor miał gorszy. Robił co prawda, co miał robić, ale buntował się trochę, złościł. Trochę się więc włączyłam do zajęć, pomagałam Jędrka przytrzymać, przytemperować, zmusić, zmotywować do pracy. Pani jest w ciąży, więc to nie jest dobry czas, by ją zostawiać samą z rozbrykanym Jędrkiem. A Jędrek protestował, złościł się nie wiedzieć czemu, bo szło mu całkiem dobrze. Pani powiedziała, że dzieci złoszczą się zazwyczaj, gdy coś im sprawia trudność, coś im nie wychodzi. A Jędrek jest typem co się złości i gdy mu wychodzi i gdy mu nie wychodzi. Ja mogę dodać, że gdy mu wychodzi, to on prawdopodobnie złości się dlatego, że on ogólnie nie ma ochoty na pracę, czy taką pracę. Zadania, które robią na tych zajęciach nie są dla Jędrka trudne intelektualnie. Problem tkwi w jego niesamodzielności i braku motywacji (potrzebuje, by ktoś siedział obok, go szurnął, zmusił do pracy). Wcześniej jakoś Jędrek się bardziej słuchał stanowczego głosu pani, teraz jest gorzej (pani mniej stanowcza; zaczynam podejrzewać, że Jędrek lubi jak się do niego mówi tak chłodniej, bardziej stanowczo. Może?)
Poza tym dziś wybieramy się rodzinnie na basen. Będzie też praca w domu. Ten temat pominęłam. A przecież pracujemy i przeważnie całkiem udanie, aczkolwiek zdarzają mi się momenty irytacji. Czasem opadam z sił i cierpliwości, gdy Jędrek się zacina i nie chce, nie potrafi np. podejść samodzielnie gdzieś tam i coś dołożyć. Nie jest to absolutnie kwestia, że on nie wie, co czy gdzie, czy jak. To kwestia tej cholernej jego niesamodzielności, uzależnienia od wsparcia. Będzie stał nad czymś pół godziny i się nie zegnie. Dopiero gdy podejdę do niego, to to zrobi bez problemu. Chciałam napisać szerzej o pracy w domu i mam nadzieję, że zrobię to któregoś razu.
Na koniec pozytywnie dodam, że Jędrek ostatnio jest bardzo spragniony kontaktów, i nawet nie tylko ze mną. Przytula się do taty, zagląda nam w oczy, mnie cały czas prosi o zabawę. I sypia ze mną :) A był czas, że nie chciał. Mam wrażenie, że jest mu lepiej - milej na świecie.