Dziś Jędruś po raz pierwszy w tygodniu nie był na basenie, ale za to
był na zajęciach Si z panią Gosią i bardzo ładnie ćwiczył. A
jutro rano znowu pójdzie na basen:)
Wczoraj po południu tradycyjnie basen (jak to w czwartek),
a potem wieczorem chłopaki byli po raz ostatni w tym roku na zajęciach z Weroniki.
I Jędruś też świetnie ćwiczył, aż Andrzej żałował, że chociaż komórką nie nagrał jednego
ćwiczenia. Wrócili bardzo zadowoleni. Tak miło patrzeć, jak
Jędrek chętnie wychodzi na zajęcia i wraca zadowolony. Chyba
bardzo lubi większość naszych białostockich zajęć bo jest
zawiedziony, gdy czasem rano Andrzej podwozi go samochodem do przedszkola
(zazwyczaj prowadzę go pieszo), zamiast zawieźć na basen czy
jakieś zajęcia. A przecież przedszkole też lubi.
Poza tym, jako że dziś było więcej czasu, pracowaliśmy w domu. I
Jędruś mnie pozytywnie zaskoczył. Ładnie powtarzał sylaby i
wyrazy z naszego warszawskiego zeszytu. Z samodzielnym czytaniem
trochę gorzej, podpowiadam mu mimiką. Mam wrażenie, że bardzo
potrzebujemy kolejnych zajęć z Asią. Sami jakoś drepczemy w
miejscu.
Ale
zaskoczył mnie Jędrek innymi zadaniami. Miał dołożyć kartoniki
z myszką obrazujące różne przeciwieństwa (typu: gruby - chudy,
zimno – ciepło). Najpierw powtórzył po mnie te słowa, trudne w
większości, więc powtarzane czasem mniej więcej, sylabami, lub
nawet głoskami, ale powtórzył (bo on wszystko chce powtarzać, nie
chce robić zadań bez artykulacji). Potem położyłam 5 kartoników
i podawałam pojedynczo mu, żeby dopasował przeciwieństwa. Wiem,
że to generalnie nie jest zadanie stanowiące dla niego
jakiś intelektualny problem, ale on nie lubi takich zadań, przeważnie
robi je byle jak, od niechcenia, bez koncentracji. A tu mnie
zaskoczył, bo patrzył jak trzeba na stół i dokładał bez oszustw
i bez popychania go do działania! A potem jeszcze podał mi obrazki
na polecenia, już mniej chętnie, ale nie najgorzej. Na koniec zaś
zrobiliśmy zadanie, którego Jędrek też nie lubi i znowu mnie
zaskoczył bo nie protestował. Odrysowaliśmy wspólnie (trzymałam
jego palce na kredce z nakładką) od wzoru świnkę morską i ją
potem pomalowaliśmy kredką. Trochę było machania ręką, więc
robiliśmy to w dwóch odsłonach. Potem podpisaliśmy obrazek:
ŚWINKA. Ja przytrzymywałam mu palce na kredce, ale to on ciągnął,
wydaje mi się, że on w głowie umie pisać, tylko ma problem
techniczny. Oczywiście artykulacja też była i to wielokrotna. Wyrwaliśmy kartkę z bloku, obcięliśmy nożyczkami kawałek,
nakleiliśmy z tyłu takie gumeczki do przyczepiania i przyczepiliśmy
- przykleiliśmy na drzwi. Powiecie: nic wielkiego. Zależy dla
kogo. A najważniejsze, że on współpracował, że poddawał się,
nie protestował i robił to chętnie, patrząc na to, co robi a nie
w bok. Normalnie aż się chce pracować. Takie zadanie z rysowaniem
robiliśmy miesiąc temu u pani psycholog w Dać szansę. Ale wtedy
to była walka. Potem w domu jeszcze próbowałam z 2 razy, ale dziś
po raz pierwszy była taka współpraca. Ho ho, kto wie, może on
jeszcze będzie kiedyś rysował, a nie tylko nosił kredki (bo
ostatnio Jędrka ulubioną zabawką oprócz Teletubisiów jest zestaw
: długopis + kredka, oczywiście nie byle jakie, tylko konkretne.
Zabawa polega na noszeniu ich. Nic więcej).
A oto nasz królik z zajęć w Dać szansę i dzisiejsza świnka:
A oto Jędrek i jego zabawki: zestaw długopis-kredka:
całkiem nieźle pisze i rysuje
OdpowiedzUsuń