czwartek, 7 stycznia 2010

Praca w domu


1. Delfin. Mówiliśmy słowo: DELFIN
(bo marzy mi się delfinoterapia dla Jędrka ale i Jędrkowi się
podoba to słowo). Bardzo ładnie mu wychodziło mówienie: delfin.
Wybierał też delfina z trzech innych zabawek (generalnie to on woli
się bawić zabawkami, jak je podawać ;). Pisaliśmy na alfabecie
delfin tzn. Jędrek przepisywał po mnie i szło to mu dużo lepiej
jak poprzednio, nie cudaczył tak.



2. Układanki te same co poprzednio.
Miałam wrażenie, że nie podobało mu się, że znowu dostał te
same układanki, zwłaszcza te z pianki. Niby łatwe, ale nie zrobił
ich całkowicie samodzielnie. Już lepiej poszło mu układanie
statku i kwiatka, aczkolwiek płatki są nie do przejścia (1 kawałek
ma 2 płatki, drugi – 3, trzeci – 3 i Jędrek jakoś nie widzi,
który gdzie). Za to bardzo ładnie mówi statek i kwiat.



3. Piłki na rzepy rzucane do tarczy.
Ależ ładnie rzucał! Sam. Nie próbował ich po prostu przyczepić.
A potem odczepialiśmy piłki i zapisywaliśmy razem i mówiliśmy,
ile punków zdobył: 100, 100, 50. A potem mama się zbłaźniła
kompletnie. Otóż dałam Jędrkowi kilka liczb na kartkach, żeby mi
wybrał ile to jest 100+100+50. Wybrał 200 a ja byłam bardzo
zadowolona. Problem w tym, że ja mu nie dałam dobrej odpowiedzi i
dopiero później się zorientowałam. Wtedy dałam mu, 200, 250,
2050 i jakieś 2 inne liczby. Wybrał 250. Najwyraźniej jajko
mądrzejsze od kury ;)



4. Puzzle z kolorami. Składał
pozostałe kolory, te z trudniejszymi nazwami. Wspólnie nazywaliśmy,
mniej więcej jest w stanie powtórzyć sylaba po sylabie.
Technicznie składanie puzzli szło mu bardzo dobrze (co mnie cieszy bo
jeszcze niedawno był to problem). Tylko niekoniecznie chciał
wybierać odpowiednie puzzle do składania, miał własne koncepcje.
Dopiero gdy się upierałam, że ma być taki sam kolor, pasował,
ale był z tego powodu bardzo niezadowolony ;)



5. Guzik z pętelką. Ta gra sprawia
Jędrkowi technicznie olbrzymi problem, ale bardzo go nęci (chyba
najbardziej kolorowe guziki). Dziś wybrałam obrazek z kotem, ale
jako, że dziś Jędrek miał problem z T (wychodziło mu ciągle k),
chciałam zrezygnować. I tu mnie Jędrek zaskoczył, bo najwyraźniej
chciał tego kota bo się przełamał i powiedział: kot. Więc
przyszyliśmy wspólnie kotu 3 guziki (czwarty niestety Jędrek
gdzieś zgubił którejś nocki, gdy się dorwał do pudełka).
Musiałam mu znacznie pomagać, trzymać kartonik, podawać nitkę by
ją właściwie trzymał, trzymać guzik, ale i tak widziałam pewien
postęp od poprzedniego razu. Ładnie sam chwytał za koniec nitki i
ciągnął, przyglądał się, gdzie jest koniec nitki, próbował
celować w dziurki.



6. Książeczka Cieszyńskiej z
sylabami z dźwiękiem HA. Czytaliśmy, Jędrek powtarzał, trochę
pisaliśmy na alfabecie. Trochę mu to sprawiało problem, może
dlatego, że pokazywałam by mówił z krtani a nie tylko chuchał.
Ale w sumie, to nieźle. I na koniec pracy zażyczyłam sobie by mi
powiedział (no powtórzył): Mamusiu, kocham cię. I pięknie
powtórzył słowo po słowie:) Pięknie mówi kocham, sam dołącza
m. I cię mu nawet wychodziło podobne do cię, a przecież tego
dźwięku : ć jeszcze teoretycznie nie mówi, może mu wejdzie samo
bez uczenia.

1 komentarz:

  1. Niech mówi Delfin bo jak los szczęścia pozwoli to pojedzie :)my też mówimy delfin:)

    OdpowiedzUsuń

Kilka słów wyjaśnienia

 Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd.  Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...