środa, 10 lutego 2010

No to sobie chorujemy

Jędrek dalej sika jak starszy sikawkowy. W związku z tym do przedszkola dziś nie poszedł. I do końa tygodnia na pewno nie pójdzie. Mimo, że chwytał za buty i wychodzić w z domu chciał (znaczy się lubi przedszkole, lubi jeździć na zajęcia). Dogoterpię odwołała terapeutka (Sonia też chora), zamierzaliśmy jechać na SI, ale zasnął tuż przed wyjazdem na zajęcia, więc stwierdziłam, że nie będę matka sadystką. Dziecko chore śpi, budzić nie będę. Zajęcia odwołaliśmy. Bardzo nie lubię odwoływać zajęć, bo one z takim trudem zdobyte, umówione, ale trudno. Nie dajmy się zwariować.
Oprócz tego, że Jędrek sika ponad normę i niestety niekoniecznie w łazience, i że śpi w dzień, i jest bardzo wybredny z jedzeniem, to jest raczej wesolutki. Na szczęście.
A pracować bardzo mu sie dziś nie chciało. Niemniej siedliśmy dwa razy. Składał obrazki z połówek, pokazywał palcem i odpowiadał na pytanie: Co to? Naprawdę pocieszające jest to, że nazywanie- odpowiadanie na pytanie coraz lepiej mu idzie. Czasem odpowie (lub zacznie) sam, czasem wystarcza drobna pomoc. Odwzorowywał również układy klocków z obrazków (kamelot). Idzie mu to całkiem dobrze, ale dziś strasznie mi się przy tym zbuntował. Chyba bardzo chciał mi powiedzieć: koniec pracy. Ale nie uległam, swoje musiał zrobić. Nie mogę ulegać bo zbyt sprytny jest, szybko by poszedł w tą stronę.
Jutro - badanie moczu i miejmy nadzieję, homeopata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kilka słów wyjaśnienia

 Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd.  Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...