niedziela, 14 marca 2010

W drodze do akceptacji

Nie piszę ostatnio z przyczyn różnych i widocznie tak ma być, bo gdy właśnie pisałam nową notatkę to mi ją wcięło (jeden fałszywy ruch myszką i poszło w kosmos). U nas w porządku. Zajęcia według planu. Ze wszystkich jesteśmy bardzo zadowoleni (rzecz ważna i cenna).
Jeśli chodzi o noce, to po 2 tygodniach walki zrezygnowałam. Nie ma sensu bym go na siłę trzymała w łóżku i żeby się złościł. Trudno, niech żyje sobie swoim nocnym życiem :) I w nagrodę za mądrą decyzję Jędruś wstał dziś o 6.oo, bez żadnych nocnych ekscesów ;)
Z nowości, mieliśmy zajęcia z kinezjologii edukacyjnej w ośrodku Amicus (ośrodek bezpłatnej terapii-rehabilitacji założony przez naszą Fundację). Z racji tego że ośrodek mięsci się w Warszawie, i sporo godzin jest już pozajmowanych, to możemy mieć tam zajęcia tylko jak się akurat zwalnia godzina w piątek, więc nieregularnie. Ale i tak fajnie bo Jędruś lubi te zajęcia z panią Ewą (taki rodzaj gimnastyki, jak na moje nieprofesjonalne oko). W piątek miał drugie zajęcia i fajnie bezproblemowo ćwiczył.
Chciałam pouprawiać trochę prywaty i napisać o czymś, co nie jest bezpośrednio związane z Jędrkiem, a mianowicie chciałam polecić dwie książki - dwie moje ostatnie lektury.
"Chata" autor - William P.Young. To nie jest wielka literatura, ale mnie osobiście ta książka wyciągnęła z depresji. Pomogła optymistycznej spojrzeć na świat, wybaczyć (tym, do których coś tam miałam), pogodzić się z chorobą dziecka, ze złem na świecie. Poczułam wielką ulgę po tej lekturze, jakby mi ktoś ciężar zdjął z głowy i serca i pogłaskał po głowie. To jest książka o znalezieniu Boga i ja go tam (?) znalazłam, ale takiego Boga nietypowego (aczkolwiek nasza katechetka twierdzi, że nie jest to niezgodne z nauką Kościoła, co mnie zdziwiło, ale co oznacza, że po prostu niewiele wiem o nauce Kościoła).
Druga książka to: "Przebudzenie" autor Anthony de Mello, jezuita (po mojemu mistyk). Ta książka przewraca cały nasz świat do góry nogami albo mówiąc inaczej pokazuje, jak nasze życie - patrzenie jest wielkim snem, że czepiamy się fałszywych bożków, żyjemy, zamartwiamy się i cieszymy czymś nierealnym, nieistotnym. Ta książka mówi o przebudzeniu, o świadomości, a więc też o znalezieniu Boga, ale wcale nie takiego jakim go widzi większość. Dla mnie rewelka. Pomaga mi się zdystansować do siebie, swoich problemów i swoich radości.
Teoretycznie lektura tych książek jest moja prywatną sprawą, niezwiązaną z Jędrkiem. A jednak tak. Bo pozwala mi inaczej patrzeć na nasze problemy. Wiem, że można być szczęśliwym mimo choroby dziecka. Jestem też w drodze do akceptacji autyzmu Jędrka. To nie oznacza, że zamierzam polubić autyzm i nic z tym nie robić. Robić będziemy, co robimy, możemy, potrafimy. Ale też nie zamierzam się już tym zamartwiać. Myślę, że gdyby to nam się udało na dłuższą metę, to byłoby to fantastyczne również dla Jędrka. Bo złe emocje nikomu nie pomagają. Andrzej się ze mnie podśmiewa serdecznie, że przechodzę na buddyzm.
Aha, nie mogę nikomu obiecać, że na niego te książki też dobrze zadziałają. Dla Was to mogą być brednie. Moja koleżanka po lekturze "Chaty" poczuła się bardziej obciążona, jak odciążona. Zależy od człowieka i chwili. Dla mnie to był strzał w dziesiątkę:)

3 komentarze:

  1. Zapisałam te tytuły,będę szukać,może i mi pomogą zwalczyć moją wrodzoną skłonność do zamartwiania się i depresji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przebudzenie dla mnie też było odkrywcze. Genialne w swej prostocie i fascynujące. Polecam również książki "Modlitwa żaby", dwie części, tego samego autora. Zbiór opowiadań. Odświeżacz umysłu :) Z podobnych doznań, jeśli masz ochotę na lekturę polecam "elementarz" księdza Twardowskiego.
    Kaśka wrzuciła info o 1% na n-k i tak to luźna znajomość doprowadziła mnie na twoją stronę. Życzę wygranych bitew, a ostatecznie i wygrania wojny o Jędrka.
    Pozdrawiam
    Anka

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzieki za podpowiedzi. Skorzystam.

    OdpowiedzUsuń

Kilka słów wyjaśnienia

 Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd.  Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...