Kolejny pracowity weekend. W piątek po przedszkolu - koniki, a potem ognisko integracyjne z Fundacji Nadzieja i Szansa - tam, gdzie się zakwalifikowaliśmy na zajęcia - 70 godzin (do wykorzystania do połowy grudnia). Sporo, więc fajnie, szkoda tylko, że to tylko jednorazowe, bez kontynuacji. 10 zajęć z hipoterapii, 15 (po 45 min) z pedagogiem, 45 z biofeedbacku. Hipoterapię zaczynamy już we wtorek (zobaczymy, czy będzie się to jakoś różniło od hipoterapii w Jurowcach), z pedagogiem też zaczynamy w czerwcu, zajęcia z biofeedbacku od sierpnia. Mamy nadzieję, że coś nam wyjdzie z tego biofeedbacku, wcześniej można pożyczyć specjalny czepek, żeby w jakiś sposób przygotować w domu dziecku do zajęć.
Po ognisku (na którym Jędrkowi dobrze było:) późnym wieczorem wyruszyliśmy na południe Polski. W sobotę rano zajęcia u pani Eli w Krakowie. Jędrek nas zaskoczył bo już w Krakowie po wyjściu z samochodu zrobił protest. Hmm, wiem, że nie są to dla niego łatwe zajęcia. Pierwsze 1,5 godziny było ciężkie, ale drugie (po przerwie oczywiście i wizycie w McDonaldzie), było ok. Pani Ela próbowała z Jędrkiem głównie dwie rzeczy: słuchanie przez słuchawki, to co ćwiczyli i co pani Ela nagrywała oraz czytanie bez podpowiedzi słuchowych lub mimicznych, a tylko na podstawie podpowiedzi typu: język do góry, do tyłu, świśnij przez zęby itd. Czytanie sylab z A właśnie w ten sposób wychodziło mu przepięknie. Ze słuchaniem przez słuchawki też mnie Jędrek zaskoczył. Bo na pierwszych zajęciach protestował dość mocno, ale na drugich słuchał uważnie i wyraźnie mu się to podobało. Nic już nie protestował, słuchał, a nawet chciał by mu pokazywać, co słucha. Dla mnie bomba. Od dłuższego już czasu przybieraliśmy się do słuchania przez słuchawki, ale jakoś brakowało nam odwagi i determinacji by spróbować (mamy bardzo złe doświadczenia z zakładaniem Jędrkowi czegoś na głowę, a tu proszę, jedne zajęcia u pani Eli i po buncie). Dziś po powrocie włożyłam mu słuchawki na głowę, włączyłam jedno z nagrań pani Eli. Słuchał bez protestu, trochę powtarzał. Trwało to niezbyt długo, ale zawsze coś! Normalnie szok. Teraz musimy kupić porządne słuchawki bezprzewodowe (by łatwiej było zapanować na Jędrkiem) i dyktafon cyfrowy do nagrywania nowych słów. Może to mu rzeczywiście pomoże. Będzie lepiej słyszał. Tak czy siak, mam nadzieję, że to nam może pomóc nawet i w biofeedbacku. A może i na Tomatisa się kiedyś załapiemy. No ale przede wszystkim, mam nadzieję, że mu to pomoże opanować lepiej słownictwo, które on moim zdaniem ma opanowane w sposób bierny, ale nie czynny.
Oprócz zajęć, co mogę powiedzieć. Że Jędrek jest zaprawiony w podróżach i kilkugodzinna podóż z nim nie stanowi większego problemu. I że lubi odwiedzać ludzi i dobrze się czuje w obcych domach. A jedna z moch koleżanek stwierdziła, że widać dużą różnicę w zachowaniu Jędrka i jego relacjach z Piotrkiem - na plus, więcej kontaktu - zabawy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Na skraju... niestety nie lasu
Strasznie dawno tu nie pisałam. Prawie już zapomniałam jak to robić. Trudny to rok. Od ubiegłego roku szkolnego Jędrek ma nową panią terap...
-
Cytat: mama_blanki w Dzisiaj o 12:56:29 nie wiem, skąd takie niedowierzanie w niektórych wypowiedziach, [...] tylko trzeba z dzieckiem s...
-
Kłopoty ze skórą Jędrka trwają. Mimo diety raz jest lepiej raz gorzej. Dziś otrzymaliśmy wyniki badań. Wyszło, że Jędrek ma helikobakter, ch...
-
To będzie bardzo trudna notatka. Notatka podsumowująco-rozliczająca naszą dotychczasową terapię. Czuję się w obowiązku o tym napisać bo wiem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz