czwartek, 25 listopada 2010

Drugi tydzien listopadowego turnusu

A drugi tydzień turnusu nie przyniósł żadnych przełomów ale nie był też zły. Baliśmy się trochę, że dwa tygodnie ciężkiej pracy będą zbyt obciążające dla Jędrka, lub też, że wróci do Czarnego Lasu zły po weekendowym beztroskim odpoczynku. Jędrek jednak potrafi zaskoczyć. Na ogół był grzeczny (może poza zajęciami indywidualnymi z Asią, które tradycyjnie musiał oprotestować), sypiał dobrze i nie budził się w nocy a nawet dwukrotnie nad ranem brał pod pachę swą podusię i ciągnąc za sobą kołderkę przychodził do łóżka do ojca by położyć się obok i się przytulić jeszcze przed wstaniem z łóżka. W domu na takie "czułości" raczej nie mam co liczyć bo zawsze bliżej Jędrkowi do mamy.
A z paru drobiazgów wartych uwiecznienia na tym blogu to wspomnę jeszcze, że Jędrek coraz bardziej brata się z końmi i teraz już nawet się nie wzdryga, kiedy koń dmuchnie mu na dłoń swymi chrapami podczas głaskania go po nosie. I na końskim zadzie lubi się czasem wykładać plecami patrząc wtedy na dach ujeżdżalni i swobodnie rozluźniając swe ciało. Jędrek ma w sobie coś z leniwca, lubi jak się go nosi na barana (choć ojciec coraz bardziej czuje jego wagę :) ), jak ma wejść po schodach to najchętniej wolałby by go ciągnąć za rękę, więc i koń pewnie świetnie się wpisuje w ten schemat jako "ułatwiacz" transportu. Z innych "nowych" aktywności syna wspomnę jeszcze o basenie i zjeżdżaniu rurą. Teraz już nie jest tym zaskoczony a wręcz sprawia mu radość, że robi coś samodzielnie i sam chętnie ciągnie mnie z sobą dając do zrozumienia: Zróbmy to jeszcze raz...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kilka słów wyjaśnienia

 Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd.  Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...