niedziela, 4 września 2011

Jesce

Wieczorkiem byłam z Jędrkiem na podwórku. Huśtałam go na huśtawce sznurkowej, dość wysoko stojąc przed nim i odpychając go naciskiem na kolana lub nogi (oj, prosta czynność a taka trudna do opisania). W pewnym momencie, gdy akurat go nie odepchnęłam (huśtał się dość wysoko, nie było w zasadzie potrzeby odpychać go za każdym razem) Jędrek sam z siebie bez żadnych moich próśb powiedział do mnie: JESCE (=jeszcze). I robił to potem za każdym razem gdy go nie odepchnęłam. Wow! Wyraził swoją potrzebę mową, tak jak trzeba, bez mojego nagabywania, pytań w stylu: Co chcesz? Ale fajnie. Powiem tak: Jędrku, ja poproszę JESCE.

2 komentarze:

  1. Jak miło czytać takie rzeczy :) Jak miło :) O więcej proszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też proszę jesce ;))))

    OdpowiedzUsuń

Masz prawo do szczęścia.

 Mam wrażenie, że w mojej poprzedniej notatce nie zawarłam tego, co chciałam. Ledwo musnęłam temat. Nie chciałam by była to notatka-reklama ...