Dziś na delfinach było ekstra. Jędrek był super. Grzeczny, współpracujący, zadowolony. I znowu jeździł sam na Zeusie. W nagrodę kupiliśmy mu bandycko drogie lody (innych tam nie było, a chcieliśmy by miał od razu fajną nagrodę).
Za to ranna akcja była taka, że ja jeszcze nie mogę dojść do siebie. Jestem emocjonalnie mocno nadszarpnięta. Zażyczyłam sobie urlop od Jędrka co najmniej do południa (dopiero poszłam z nimi na delfinoterapię), ale dalej jeszcze nie doszłam do siebie. Wniosek jest dla mnie jeden, albo jesteśmy rodzicami-partaczami, albo Metoda Krakowska zrobiła nam dużo złego (przede wszystkim nie nauczyła umiejętnie postępować z Jędrkiem i uczyć go rzeczy przydatnych, a jednocześnie zniechęcała do behawioryzmu, który w tej chwili wydaje mi się jedyną deską ratunku). Albo się mylę i tej deski nie ma. Mamy takie dziecko, nic się nie da zrobić i skończymy wszyscy w psychiatryku. Dziś naprawdę przydałyby mi się leki znieczulające. Nawet super fajny Jędrek na delfinach nie był w stanie mnie pocieszyć.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo trudny czas
Weszłam na bloga Jędrka, żeby zamieścić nowy apel i aż się zdziwiłam, że nie pisałam ponad 2 lata, w zasadzie dwa i pół roku bez słowa. Szcz...
-
Cytat: mama_blanki w Dzisiaj o 12:56:29 nie wiem, skąd takie niedowierzanie w niektórych wypowiedziach, [...] tylko trzeba z dzieckiem s...
-
Kłopoty ze skórą Jędrka trwają. Mimo diety raz jest lepiej raz gorzej. Dziś otrzymaliśmy wyniki badań. Wyszło, że Jędrek ma helikobakter, ch...
-
To będzie bardzo trudna notatka. Notatka podsumowująco-rozliczająca naszą dotychczasową terapię. Czuję się w obowiązku o tym napisać bo wiem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz