piątek, 12 kwietnia 2013

Przedszkola, szkoły dręczą rodziców dzieci niełnosprawnych

Wczoraj dowiedziałam się o zmaganiach mojej koleżanki w prywatnym przedszkolu, gdzie pracują panie specjalistki od autyzmu (z dużym doświadczeniem bo pracowały kiedyś w naszym Ośrodku). Koleżanka ma syna z zespołem Aspegera (najprawdopodobniej). Aż mnie trzęsie w środku, jak myślę o podejściu pań do dziecka i matki. Dla mnie to jest nękanie rodziny i kompletny brak zrozumienia tego, że nie można ludziom wciskać swoich najmądrzejszych na świecie teorii na siłę, że trzeba ich słuchać, dbać o komfort takiej rodziny. Myślę, że panie są przekonane, że robią to dla dobra tego dziecka, ale z boku i ze strony matki wygląda to strasznie. To jest dręczenie a nie pomoc i wsparcie. I przypomina mi się nasza ubiegłoroczna "przygoda" ze szkołą nr 11. Brrr. I co z tego, że ktoś chciał (chce) dobrze? Efekt był, jaki był. I tu jest podobnie. Teoretycznie dziecko trafiło do najodpowiedniejszego dla niego miejsca. Niestety tylko teoretycznie. Jestem zła, jestem wręcz wściekła, że tam, gdzie taki rodzic i dziecko powinni otrzymać pomoc, otrzymują udrękę. Napiszę o tym szerzej, jak się koleżanka zgodzi bo może czasem trzeba niektórym specjalistom pokazać sytuację z drugiej strony.
Rok temu napisałam list do dyrekcji szkoły nr 11 z naszymi refleksjami po pobycie tam. List leży nadal w domu, nie wysłałam go w końcu. Odpuściłam, myśląc, że nie będę walczyć z całym światem, że szkoda moich nerwów. Ale może jednak nie powinnam była, może do tego wrócę. Rola pokornego cielęcia nie za bardzo mi pasuje.

7 komentarzy:

  1. Dlaczego to wszystko musi być takie trudne? Czy nie wystarczy ,że nasze dzieci ,,to,, mają,to już dla nas walka z myślami,codziennością,czasami rodziną.Ciągły wysiłek przylepienia jakiegoś uśmiechu na twarz. A tu wychodzi na to,że my mamy specjalistów uczyć jak mają nam pomagać. To takie trudne.Taki mnie dół bierze z tego wszystkiego.Piszę to Haniu w kwestii pocieszenia,i wydaje mi się,żeskuteczna jestem podobnie jak w terapeutycznej pomocy dla mojego synka ;)))

    OdpowiedzUsuń
  2. myślę że w wielu przypadkach terapia idzie jakimś schematem a powinna być bardziej "dopasowana" do dziecka, nie jestem pedagogiem ale czuję to wewnętrznie jako mama. z wcześniejszego etapu pamiętam że to co powiedział superwizer było święte, ale to przecież terapeutka jest na codzien z dzieckim i najlepiej powinna je "wyczuć" dotrzeć do jego świata. Ze zdziwieniem pamiętam ze z grupy 4 osob. każdy autysta na swój sposób był tak inny czy indywidualny - nie wiem jak to nazwać. PS szokoda że forum kta prawie zamilkło, miałam nadzieję że ktoś napisze więcej o swoich "przygodach" ze szkołą czy terapią

    OdpowiedzUsuń
  3. jestem ciekawa czy moje etapy są normalne: zaniepokojenie zachowaniem dziecka, diagnoza (po wielu bojach), rozpacz, walka, terapia i całe to wariactwo typu SI i inne rożne nowinki w stylu słuchawki na głowie, depresja , wypalenie, obecny etap już nie wiem jak nazwać coś w stylu "co dalej" a może "jakoś to będzie" lub "jakoś to musi być",
    ach zapomniałam dodać gdzieś w środku rozsypka normalnej rodziny, która stała się rodziną "autystyczną" i na szczęście jakoś jeszcze się trzyma

    OdpowiedzUsuń
  4. ~mama autystycznej 18-latki13 kwietnia 2013 21:29

    Witam ! Odnosząc się do etapów , to myślę, że przebiegają normalnie.Kiedy dochodzimy do etapu - jakoś to musi być, to już nie walczymy na oślep, to już jesteśmy "oswojone", "pogodzone" , to już zazwyczaj wiemy ,że da się z tym żyć i że my damy rade, no bo jak inaczej, no bo kto jak nie my.
    I życie tak układamy, żeby szczęśliwie i spokojnie...przeżyć.Bo ono tak krótkie jest, że nie warto tak się miotać i szarpać i pytać dlaczego i łzy po kryjomu wylewać , czy krzyczeć w rozpaczy.Nie warto...

    OdpowiedzUsuń
  5. A pewnie, że skuteczna. Bo jak o tym mówimy głośno, a nie tłumimy w sobie (bo nie wypada, bo nie należy narzekać, bo .. żeby nie zaszkodzić swojemu dziecku), to jest lżej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Miśka
    Zgadzam się z Tobą, że za mało jest wyczuwania dziecka a za dużo świętości terapeutycznych.
    A co do forum, zamilkło, bo nie może być tak, że 2 osoby piszą, a reszta tylko czyta. Tak to może funkcjonować blog, a nie forum.
    A pisać o swoich przygodach ze szkoła czy terapią ... Jak jest ok, to ludzie mogą ewentualnie napisać. Jak nie, niechętnie (bo nie ma czym się chwalić, bo nie chce się jeszcze bardziej zaszkodzić swojemu dziecku).

    OdpowiedzUsuń
  7. Też myślę że najważniejsze by spokojnie i szczęśliwie. Że to w tą stronę trzeba dążyć.

    OdpowiedzUsuń

Kilka słów wyjaśnienia

 Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd.  Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...