Minął siódmy rok odkąd wiemy, że żyjemy z autyzmem. Jędrek ma 10 lat. Pierwsze trzy lata były w miarę pogodne, dobrze nam się żyło razem. Gdy Jędrek skończył 3 lata zdiagnozowano u niego autyzm i od siedmiu lat się terapeutyzujemy. Ten rok był zdecydowanie najlepszy z tych siedmiu. Pierwsze lata to była walka, ciężka dla całej naszej rodziny. Były sukcesy, ale i dużo ran. Od dwóch lat leczymy rany, usiłujemy żyć normalniej. Nie próbujemy już wyleczyć Jędrka. Próbujemy pomóc mu i sobie żyć w miarę możliwości godnie, spokojnie i miło. Życie jest dostatecznie ciężkie, żeby jeszcze sobie dokładać.
To był drugi rok Jędrka w Ośrodku KTA - szkole dla dzieci z autyzmem. Bardzo dobry rok. Jędrek wyciszony, pogodny, chętny. Z uśmiechem szedł do szkoły, z uśmiechem wracał. Trudne zachowania były sporadyczne. Pan Łukasz na koniec roku przyznał mi się, że na koniec poprzedniego roku szkolnego był już bardzo zmęczony. W tym roku zaś, można powiedzieć - sielanka. Lepszą formę Jędrka było zresztą widać choćby na zakończeniu roku, gdy dał się przebrać za wielbłąda-beduina :-)
Poza tym w tym roku w Białymstoku nie szaleliśmy. Spokojnie. Głównie basen, regularnie przez cały rok. Zajęcia na siłowni w Maniacu (to tez ze STARTu), raz na tydzień lub dwa. Koniki w Zagłobie jesienią i odrobinę latem. Mieliśmy też przez pół roku dwie godziny tygodniowo zajęcia pedagogiczne z panią Anią w Axonie (to w ramach NFZ) - bardzo udane doświadczenie - Jędrek pokazał się na obcym terenie jako chętny do współpracy.
Nie udały nam się grupowe zajęcia w Decybelku, więc po 2 czy 3 spotkaniach zrezygnowaliśmy. Na takie wyzwania jeszcze ani Jędrek ani pani z Decybelka nie była gotowa.
Ponadto przez pierwsze pół roku "leczyliśmy" Jędrka medykamentami od dr Kurczabińskiej (jakieś probiotyki, szczepionka w granulkach, neuroprzekaźniki). Oczywiście nie wierzyliśmy, że to Jędrka wyleczy, ale że może mu ciut pomoże w lepszym funkcjonowaniu organizmu. Nie za bardzo ja jednak w to wierzyłam, wiec się wycofaliśmy.
Zimą i latem pojechaliśmy na dwa turnusy rehabilitacyjne z CSS Centrum Terapii we Wrocławiu do Uroczyska koło Szklarskiej Poręby. Zimą na tydzień, latem na dwa. Oba doświadczenia bardzo udane. Zimą Jędrek wypróbował nart :-)
Latem tradycyjnie (siódmy raz z rzędu) byliśmy nad jeziorem w Kopanicy.
I dużo jeździliśmy rowerami. Jędrek z tata na tandemie.
Wiosną po raz trzeci mój mąż zapalał Ratusz na niebiesko w ramach obchodów Dnia Wiedzy o Autyzmie.
I to tyle. Krótko i dobrze - znaczy się spokojnie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kilka słów wyjaśnienia
Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd. Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...
-
Gdy Jędrek był mały, byliśmy na pokazie zorganizowanym przez KTA - francuskiego filmu dokumentalnego "Mam na imię Sabine" nakręc...
-
Cytat: mama_blanki w Dzisiaj o 12:56:29 nie wiem, skąd takie niedowierzanie w niektórych wypowiedziach, [...] tylko trzeba z dzieckiem s...
-
Kiedy chłopcy byli młodsi, może było to nawet przed diagnozą, czytałam im często książeczkę - wierszyk Julian Tuwima o Dżońciu. Śmieliśmy s...
Haniu! Życzymy Wam udanego nowego roku! Ależ rosną chłopaki! Na zdjęciach Jędrek wygląda świetnie - bardzo pogodnie :)
OdpowiedzUsuńMy też przeszliśmy przez burzliwy okres leczenia i terapii , to już ładnych parę lat temu. Od jakiegoś czasu po prostu żyjemy. Oczywiście terapie trwają, ale normalne życie też. To w końcu my mamy chorobę- niepełnosprawność, a nie ona nas. Trzymajcie się dzielnie!
OdpowiedzUsuńHaniu,kiedyś wpisów było średnio na miesiąc powyżej pięciu a czasem 30,obecnie jest tylko jeden.Zawieszasz działalność bloga?
OdpowiedzUsuńHmm, trochę nie wyrabiam czasowo. Ostatnio chyba za bardzo zajmują mnie studia.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za odpowiedź,rozumiem,chociaż jakaś pustka jest...:)
OdpowiedzUsuń