Po południu byliśmy w stadninie koni w Jurowcach. Tym
razem nie było problemu. Za ciacho Jędrek dosiadł dużego konia.
Bardzo dużego. I jeździł po okręgu przez prawie pół godziny, nie
próbując zsiadać. Ba, nawet był zadowolony. Nie musiałam nawet przy nim
chodzić. Wystarczył Andrzej i pani Emilka (zaakceptował obcą
osobę). Odrywał ręce i położył się na zadzie konia. Było
dobrze! Tylko pani prowadząca jakoś mniej kreatywna od Pauliny. No
ale nie grymasimy bo dla nas to za darmochę (finansowane przez Towarzystwo Walki z
Kalectwem). Zobaczymy, co będzie dalej.
poniedziałek, 6 lipca 2009
Romeo – też dobry koń
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Masz prawo do szczęścia.
Mam wrażenie, że w mojej poprzedniej notatce nie zawarłam tego, co chciałam. Ledwo musnęłam temat. Nie chciałam by była to notatka-reklama ...
-
Cytat: mama_blanki w Dzisiaj o 12:56:29 nie wiem, skąd takie niedowierzanie w niektórych wypowiedziach, [...] tylko trzeba z dzieckiem s...
-
Weszłam na bloga Jędrka, żeby zamieścić nowy apel i aż się zdziwiłam, że nie pisałam ponad 2 lata, w zasadzie dwa i pół roku bez słowa. Szcz...
-
Ta notatka jest dla ludzi, którzy mogą się czuć jak ja, czyli mieć depresję. Może komuś pomoże. Podzielę się moją historią, choć jest bardz...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz