czwartek, 6 sierpnia 2009

Kraków


Byliśmy w Krakowie. Z
rozrywek miał Jędrek kino (moim starszym chłopakom „Prawdziwa
historia o kocie” podobała się średnio, ale Jędrek był
zadowolony i nawet brak cukierków i ciastek mu nie przeszkadzał) i
McDonald w przerwach między zajęciami. Bo pojechaliśmy tam
oczywiście na terapie do pani Wianeckiej. Pierwszy dzień, to była
masakra. Zadania na samodzielność, praca „na łapie”- Jędrek
był wściekły (w ogóle był niepocieszony już gdy wjechaliśmy do
Krakowa, mimo że jeździmy tam rzadko, on pamięta), więc i
pracował tak sobie. Tak, że pani Ela nam nie do końca wierzyła,
że on wie, potrafi itd. Za to następnego dnia, gdy było łagodniej
i gdy była artykulacja, Jędrek pracował wspaniale. Tak, że nawet
pani Ela była z niego zadowolona i stwierdziła, że to widać
Jędrek będzie wyznaczał nam drogę, że mamy odpuścić sobie na
razie zadania na samodzielność, a wykorzystać to, że on już
współpracuje przy artykulacji. I w ogóle jak na panią Ele, to
można powiedzieć, że Jędrka pochwaliła. Oczywiście wyznaczyła
nam nowe ambitne ścieżki, to co Jędrek osiągnął świeżo uznała
za oczywistość, he he. A on dosłownie na dniach samodzielnie
zaczął powtarzać mi sylaby, już nie tylko PA i BA, ale i MA, WA,
NA, JA, KA, GA, DA, TA a nawet LA. Oczywiście ma jeszcze czasem
problem z przejściem od jednej do drugiej, nie zawsze mu
wychodzi,ale próbuje i często wychodzi. Trochę boję się z tego
cieszyć, bo nie wiem, czy będzie to już stałe, czy mu to nie
zniknie.



Tak ogólnie, z wizyty w
Krakowie jestem bardzo zadowolona. Po drugim dniu i Jędrek był
bardzo zadowolony i radosny. I pewnie dumny z siebie:)



Wracając zajechaliśmy
jeszcze na krótkie zajęcia do naszej warszawskiej terapeutki. W
zasadzie zależało mi na tym, by jej na bieżąco wszystko
opowiedzieć. Jędrek mimo że był po 2 wyczerpujących zajęciach,
a potem 5 godzinnej jeździe w samochodzie (na szczęście trochę
spał), mimo że miał prawo być zmęczony (my byliśmy) i niezbyt
zachwycony, wszedł do pokoju, usiadł grzecznie na swoje krzesełko
i czekał na Asię, która wyszła na chwilę z psem. A potem może
nie pracował jakoś ostro, ale samogłoski w izolacji powiedział
świetnie (a myślałyśmy, że będzie z tym problem; rano w
Krakowie jeszcze był).

2 komentarze:

  1. Moze to jest dobra rada zeby odlozyc na pozniej niektore cwiczenia i skoncentrowac sie nad tymi ktore Jedrek preferuje. Rowniez gra w wybor moze okazac sie pomocna. Dzieci na ogol wola kontrolowac czym i jak chca sie bawic. Jesli dasz Jedrkowi wybor (dwie opcje) ktore cwiczenia chce wykonywac danego dnia, moze to pozwoli mu byc "en charge de la situation" :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wielkie brawa Jędrusiu !!!

    OdpowiedzUsuń

Na skraju... niestety nie lasu

Strasznie dawno tu nie pisałam. Prawie już zapomniałam jak to robić.  Trudny to rok.  Od ubiegłego roku szkolnego Jędrek ma nową panią terap...