niedziela, 13 września 2009

Piątek


Tata pisze poetycznie, ja
wolę relacjonować. Każde więc z nas będzie pisało tak, jak mu w
duszy gra. W końcu ten blog, to też pewnego rodzaju terapia dla
nas.



Nie wiem czemu uparłam się
relacjonować dzień po dniu, co u nas. Jakby nieodnotowanie jakiegoś
dnia znaczyło, że go straciliśmy, że nic nie robiliśmy? A
przecież staram się wyzbyć presji pracy na siłę, że cały czas
musimy coś robić. Chciałabym żyć normalnie i czasem
najnormalniej w świecie się poobijać. I najwyraźniej mój
organizm się o to upomniał, wziął zachorował sobie i zmusił
mnie do leżenia w łóżku. A przy tym był na tyle miły, że mimo
całej choroby, kataru, kaszlu, pocenia się, bezsilności itd., nie
boli mnie głowa i mogę pisać. I jak tu nie wierzyć w mądrość i
dobroć tego, co gdzieś (w górze, z boku, a może w środku?)
decyduje o pewnych rzeczach za nas :)



W piątek chłopcy (moi
dwaj) pojechali sami do Warszawy. Ja, w naprawdę nieciekawym stanie,
zostałam w domu z opiekującym się mną 8-letnim Piotrkiem. Był
naprawdę pomocny. A na dodatek z Warszawy do Andrzeja i Asi
dochodziły mnie dobre wieści. Że Jędrek pięknie pracował, że
tym razem poszły samodzielnie KA i GA i wyrazy z nimi (+ sylabami
już wcześniej opanowanymi). Mało tego rozszerzyli to o sylaby z U,
więc były i słowa: BUŁ-KA, BU-DA, GU-MA, WU-JU, BU-JU. Aż mi
trudno w to uwierzyć. Asia powiedziała, że Jędrek „szedł jak
burza”, ale akurat do tego powiedzenia mamy stosunek nazwijmy go
"żartobliwy", bo kiedyś inny terapeuta, z którego pracy nie byliśmy
zadowoleni tak mawiał o Jędrku (a potem, gdy się Jędrkowi
współpraca z nim znudziła, czemu się nie dziwię bo nudno było,
to się okazało, że nie burza tylko żółw albo i rak na
wstecznym;) Poza tym Asia podobno powiedziała, że Jędrek jest jej
najbardziej charakternym dzieckiem, za to bardzo wdzięcznym do
pracy, jak już idzie. Jakiś czas temu sparafrazowałam na nasz
własny użytek pewno znane powiedzenie i mówiliśmy : „uparty jak
Jędrek”, ale ostatnio jakbyśmy mniej go musieli używać:)



Poza tym Jędrek podobno już
całkiem oswoił się z Emi, wykładał się na niej jak na dywaniku
i nic a nic się nie krzywił. Bardzo bym to chciała zobaczyć (no i
usłyszeć, to co wyżej, ale będę musiała poczekać). W domu
owszem udało mi się z Jędrka wydobyć nowe samodzielne KA i GA,
ale nie więcej. Fakt, że siły nie mam, żeby zasiąść z nim do
stołu, a jak go proszę tak w przelocie, to mi zwiewa (i to jest
najlepszy sposób, by pozbyć się Jędrka z mojego łóżka, coby
nie leżał w tej mojej wirusowni, poprosić go o powiedzenie
czegoś;)



Mama

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kilka słów wyjaśnienia

 Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd.  Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...