niedziela, 20 grudnia 2009

Praca w domu


Postanowiłam opisywać dość szczegółowo naszą pracę w domu. Żeby mieć ślad, co robiliśmy
i jak to Jędrkowi wychodziło, z czym miał problem, czy zrobił
jakiś postęp. A przy okazji może się komuś przyda. Fajnie by
było, żeby powstała jakaś baza ćwiczeń do robienia w domu (może
zresztą jest, tylko ja o tym nie wiem?).  Aczkolwiek obawiam się, że
samo przygotowanie ćwiczeń i praca w domu z dzieckiem zajmuje już
tyle czasu, że brak go na opisywanie tego wszystkiego.



A więc dziś robiliśmy następujące zadania:



1. Przeczytaliśmy pół
książeczki prof. Cieszyńskiej z wyrazami dźwiękonaśladowczymi
(czyli część 2)
. Generalnie powtarzanie czy czytanie wyrazów
dźwiękonaśladowczych proponuje się dzieciom zaraz na początku
(po samogłoskach), dlatego, że są to wyrazy atrakcyjne dla dzieci,
jedne z tych pierwszych wypowiadanych przez małe dzieci. Niestety
nie w przypadku Jędrka. Owszem: „me, be, ko, mu, pi” się mu
kiedyś wyrwały, ale już takie: iha, miau, hau, kwa, gę, to było
zawsze za trudne. Samoistnie nie chciały wyjść. Dlatego też tej
części książek Cieszyńskiej Jędrek właściwie nie znał i dziś
była to dla niego nowość. Może dlatego początkowo odwracał
wzrok, był tak „odleciany”, że myślałam że nic nam dziś z
tej naszej pracy nie wyjdzie (nowa rzecz = niepokojąca rzecz, z
jednej strony atrakcyjna swą nowością, z drugiej niepokojąca).
Ale jakoś poszło. I byłam zachwycona, że Jędrek jest już w
stanie powtórzyć te różne wyrazy, typu jak robi krowa, koń,
osioł, żaba itd. A i Jędrek był chyba zadowolony:)



Przy okazji wyszła nam jedna fantastyczna rzecz. Otóż było tam jak dzieci śpiewają: LA
LA LA. I ja zaproponowałam Jędrkowi byśmy to spróbowali razem
zaśpiewać. Nie mówić, tylko zaśpiewać machając sobie razem
rękami. I śpiewał !!! Pierwszy raz w życiu śpiewałam z moim
synkiem. Tekst był ambitny straszliwie: LA LA LA x ileś razy.
Potem zmieniłam na LO LO LO. Melodia też zbyt ambitna nie była
(marna ze mnie śpiewaczka). Ale najważniejsze, że Jędrek śpiewał
i najwyraźniej mu się to podobało. I tak to się okazało, że gdy
zaproponować mu piosenkę na jego możliwości, to on całkiem
chętnie zaśpiewał. Zamierzam kontynuować nasze śpiewacze
doświadczenie.



2. Zadanie z kilkoma przedmiotami: samochód, fasola, kredka, kostka, spinacz, klocek.



- artykulacja: powtarzanie.
Wyrazy do artykulacji niełatwe, ale nie o to mi chodziło ( nie
chodziło o poziom zwiększonej trudności artykulacyjnej, tylko o
użycie dość atrakcyjnych i różnorodnych przedmiotów). Wyraz
fasola i samochód Jędruś powtarzał pięknie, nawet łącząc
sylaby. Klocek i kostka – sylabami lub nawet literami (ta zbitka w
kostce, brr), a spinacz i kredka mniej więcej bo R i CZ są jeszcze
dla Jędrka niewymawialne samodzielnie.



- podawał przedmioty (polecenie typu: Daj kostkę), droczył się oczywiście ze mną,
nie zawsze podawał dobrze, ale wprowadziłam mu element, że gdy źle
podał mówiłam: „Nie, to nie kostka, odłóż kredkę” i sam
odkładał (ha, może dla kogoś to nic, dla nas coś:)



- podpisywał przedmioty etykietami (napisami). Robił to bardzo dobrze, niewiele się ze mną drocząc



- podawał mi przedmioty odpowiadając na pytania typu: Czym gramy? Czym rysujemy?



- podawał etykiety (Daj napis kostka) i pisaliśmy to wspólnie ręcznie, z moim dociskiem
jego palców na ołówku, ale to on prowadził; fajne i nowe było
to, że pisząc powtarzał sylaby czy litery, które pisał



Przy każdej części zadania dorzucaliśmy artykulację: podał + powtórzył itd.
Pamiętam jak będąc w maju u pani Eli Wianeckiej mówiła nam byśmy
robili takie całościowe zadania, czyli podawanie + artykulacja +
pisanie. Tyle, że to wtedy było nierealne. On był w stanie tak
niewiele wyartykułować, że stworzenie takich ćwiczeń było
arcytrudne. Bo ileż można na kilku wyrazach? Cieszę się, że
doszliśmy do tego etapu.



3. Ponownie układanka kwiatek. Ma 6 elementów: 4 Jędrek włożył dziś całkowicie
samodzielnie, 2 musiałam mu pokazać, gdzie, a nawet jak (po czym
powtórzył sam). Czyli postęp jest.



4. Powtarzanie sylab, przygotowanych przeze mnie (mam dwa koszyki ścisło ułożonych
posegregowanych karteczek z sylabami; dziś je mniej więcej
policzyłam. Jest ich ponad 1000; hmm, teraz rozumiem, dlaczego
zajęło mi to sporo czasu). Dziś ćwiczyliśmy sylaby z serii: AS,
GAL, TIA, LWA (+ wszystkie inne samogłoski, włącznie, gdzie się
dało z nosówkami). Wszystkie sylaby Jędrek powtarzał
wielokrotnie, czy czytał i podawał. Te z serii AS również pisał
na ruchomym alfabecie (odwzorowując napis z kartki). Dawno już nie ćwiczyliśmy
na naszym alfabecie. Niestety Jędrek nigdy go nie lubił. No i dziś
też nie szło rewelacyjnie. Tzn. rewelacyjnie sprzątał literki
odkładając je na właściwe miejsce i tu nie miał problemu gdzie,
choć wybór był i pomylić się można było (jak mu się źle
zdarzyło położyć od razu sam się poprawiał bez mojej nawet
słownej interwencji). Za to układanie sylab z literek, to mała
katastrofa. Wszystko jest w stanie wziąć tylko nie tą literę co
trzeba. Krąży obok, weźmie z jednej strony, weźmie z drugiej, a
tą co trzeba jakby celowa omijał. Parzy go??? Musiałam palcem
pokazać, bo czasem nawet popychanie w tamtą stronę nie pomagało.
Niestety w takich momentach nerwy mi siadają.



Pozostałe sylaby ćwiczyliśmy już tylko artykulacje + podawanie (co ciekawe
podawanie napisów z sylabami wychodzi Jędrkowi znacznie lepiej jak
podawanie przedmiotów; rzadziej się myli). I jak pięknie Jędrkowi
wychodziło. A ja cała w skowronkach, że on takie trudne sylaby
typu : LWA, LWI powtarza łącząc, tzn. nie robiąc przerw typu
L-WA. I jak pięknie wychodziły mu sylaby z G (GAL itd.), z
samodzielnym G, bez podpowiedzi w postaci palca do buzi ( żeby
ustawił język z tyłu).



Bardzo byłam zadowolona z naszej dzisiejszej pracy. Choć ze dwa razy nerw mi gdzieś szarpnęło.

2 komentarze:

  1. Jeszcze raz życzę wytrwałości i dalszych postępów syna aby tak dalej. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. wytrwałości życzę! i powodzenia :)
    Alicja, mój blog na http://www.jaalergik.pl

    OdpowiedzUsuń

Kilka słów wyjaśnienia

 Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd.  Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...