środa, 23 listopada 2011

A jak nie do Omska, to może na delfiny?

Nie piszę ostatnio zbyt często bo nie mam ani sił ani ochoty. Niby nie jest tragicznie, niby jest lepiej, ale...
Od trzech tygodni Jędrek chodzi do szkoły tylko na zajęcia ze swoją główną panią. Czyli 3-4 lekcje dziennie. Wspólnie z panią staramy się go wyciszyć, odstresować, za mocno nie naciskać. Tak aby zlikwidować stres i agresję. I to się, można powiedzieć, udaje. Oczywiście kosztem wymagań, edukacji. Jędrek robi mniej, ale za to w ciągu 3 tygodni nikogo nie podrapał. Cały czas jesteśmy (głównie Andrzej) w pogotowiu na korytarzu. Przez ten czas musieliśmy interweniować ze 3 czy 4 razy, tzn. Jędrek wychodził na korytarz, żeby się uspokoić, żeby nie eskalować jego rozdrażnienia, nie doprowadzić do wybuchu złości.
Więc niby jest lepiej, tyle, że to też nie jest dobre rozwiązanie. Jesteśmy wycieńczeni fizycznie i psychicznie. Andrzej nie ma kiedy pracować, ja jakoś ciężko to wszystko znoszę psychicznie. Fizycznie też nie wyrabiam.
Zastanawiam się nad sensem tego wszystkiego, całej takiej edukacji. Zastanawiam się, czy słusznie robimy upierając się by Jędrek szedł tą drogą. Zaczynam mieć wątpliwości, czy to coś da. Czy nie powinniśmy odpuścić, dać mu żyć swoim życiem, wśród ludzi takich jak on. Ciężki temat. Niełatwe decyzje do podjęcia i świadomość, że cokolwiek nie zrobimy, to zawsze pozostanie wątpliwość, czy słuszną wybraliśmy drogę.
Ale są i pozytywy w naszym życiu.
Po pierwsze ludzka pomoc. Byłam już bliska kapitulacji, gdy przyszła nam z pomocą pani Halinka, dawana opiekunka naszych dzieci, zwłaszcza Jędrka (zgodziła się popilnować czasem Jędrka i to za darmo). A więc z jej pomocą i pomocą E. jakoś może damy radę.
Poza tym weszły na subkonto pieniądze z 1%. Pięknie wszystkim dziękujemy. Dzięki tej pomocy może uda nam się m.in. zrealizować nasze wielkie marzenie o wyjeździe z Jędrkiem na delfinoterapię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kilka słów wyjaśnienia

 Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd.  Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...