wtorek, 28 sierpnia 2012

Mamą być, po prostu mamą.

Prawda jest taka, że zresetowałam się w wakacje. Obijałam się jak mogłam i dobrze mi było z tym.
Jędrek też się obijał. Owszem były wyjazdy, były nawet zajęcia w Białymstoku (głównie jazda na koniu i zajęcia z pedagogiem, panią Kasią, która pracowała z Jędrkiem bawiąc się z nim - zapewniam Was to bardzo ciężka praca:) Ja nie pracowałam z Jędrkiem wcale. Jak miałam siły, to się bawiłam (w sposób bardzo ograniczony - jakieś łaskotki, śmichy, ganianie się, to co Jędrek lubi, na co idzie; na jakąś bardziej twórczą zabawę nie miałam pomysłu ani ochoty). I było nam dobrze. Jędrek się wyciszył. Trudne zachowania się zdarzają, ale są zadecydowanie rzadsze.
Teraz wracam do pracy, nawet dwóch bo będę pracowała więcej, w dwóch miejscach. Jędrek idzie do Ośrodka KTA w Białymstoku, szkoły specjalnej dla autystów. Mam nadzieję, że będzie mu tam dobrze. Nie chcę już z niego zrobić naukowca, ani dziecka zdrowego. Bo to nierealne. Chcę by jemu było dobrze i żeby nam było dobrze. Zastanawiam się wręcz, czy nie rzucić całkiem roli mamy-terapeutki. Wiem, że Ośrodek nie załatwi nam całej terapii, że rodzice też powinni coś robić, współpracować (no jak to ze słabym uczniem w szkole;). I nie chodzi tu o naukę-edukację, ale o naukę postępowania z dzieckiem, ćwiczenie komunikacji itd. Jędrka trzeba uczyć, ćwiczyć z nim proste rzeczy, typu mycie rąk (wcale nie takie proste), czy spuszczanie wody w toalecie. I szkoła - ośrodek za nas wszystkiego nie załatwi. Z drugiej strony po pięciu latach mam dość. Chciałabym móc przestać ciągle myśleć o terapii Jędrka, chciałabym zacząć "normalnie" żyć z naszym "innym" dzieckiem. A że praca zawodowa mnie przywali obowiązkami (i żeby nie było, kariery nie zamierzam robić, pracuję na chleb), to może i będę zmuszona sobie coraz więcej rzeczy odpuścić.
Zresztą, ja wiem, że to dla mnie bardzo trudna i bardzo potrzebna mi sztuka - odpuszczać sobie.

6 komentarzy:

  1. Powodzenia dla Małego!
    I jeszcze jedno piszesz: "Żeby nie było nie zamierzam robić kariery, zarabiam na chleb" z takim wydźwiękiem dziwnym. A gdybyś chciała, podążała z tą karierą, w imię chociażby samorealizacji i satysfakcji to tylko i wyłącznie Twój wybór i MASZ PRAWO nawet z autyzmem w tle... Wybacz musiałam oponować.

    OdpowiedzUsuń
  2. A wolno mi pracować dla pieniędzy a nie dla samorealizacji i satysfakcji? ;) To oczywiście żart:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Brawo Haniu!W tym co piszesz jest jakas wielka siła i zdecydowannie. Myślę że to bardzo dobra ścieżka dla was wszystkich.Może Jędruś włąśnie tego najbardziej potrzebuje, mamy-mamy a nie mamy-terapeutki.Zresztą dla ciebie ta rola tez była trudna. Najważniejszy jest tak naprawdę twój dobry stan ducha, bo bez tego nic....

    OdpowiedzUsuń
  4. Pisałaś wcześniej o akceptacji, a właściwie o jej braku. Ale ta notka świadczy o czymś wręcz przeciwnym - zaczynasz akceptować to, że Jędrek jest i będzie inny i przyjmujesz to do siebie w jakimś stopniu. To że stwierdziłaś, że powinnaś być więcej mamą a mniej terapeutką. Dobrze, że podjęłaś taką decyzję, bo bycie terapeutą swojego dziecka przez całe życie to... tak chyba się nie da. Trzeba też trochę pożyć tylko dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
  5. I to jest bardzo sluszny kierunek!
    Byc po prostu mama dla swojego dziecka. Mama, ktora kocha i akceptuje dziecko bezwarunkowo.
    Nie masz mozliwosci, aby sprawic, ze autyzm zniknie z waszego zycia. Ale mozesz sprawic, zeby dziecko bylo szczesliwe. I wlasnie robisz krok w tym kierunku.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznaję,ze ja byłam terapeutką dla swojego dziecka i wcale tego nie żałuję,bo wiem,że zrobiłam wszystko co mogłam i to jest naturalne zachowanie każdego rodzica, który dowiaduje się o jakiejkolwiek chorobie ,najpierw jest szok,później praca,terapia,leczenie a na końcu akceptacja.Szczerze przyznaję,że bardzo lubię czytać posty od Ciebie Haniu,ale tez i komentarze od innych mam,które Pozdrawiam:>

    OdpowiedzUsuń

Kilka słów wyjaśnienia

 Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd.  Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...