czwartek, 16 sierpnia 2012

Na Suwalszczyźnie

W lipcu spędziliśmy 6 dni na Suwalszczyźnie w Żytkiejmach (fajna nazwa). Byliśmy tam po raz pierwszy. Pogoda nam niezbyt dopisywała, praktycznie codziennie padało, a my jakoś mało byliśmy na to przygotowani. Poza tym okazało się, że rowerami to tam nie za bardzo pojeździmy nie tylko z powodu pogody, ale i znacznych różnic w ukształtowaniu terenu (moja forma nie taka, na jazdę pod górkę to ja się nie za bardzo nadaję). Ale odważnie wybraliśmy się raz na wycieczkę rowerami do mostów w Stańczykach. Fajnie było, ale nas w drodze powrotnej zmoczyło i później już nie za bardzo mieliśmy odwagę na dłuższe wycieczki. Jeździliśmy więc trochę po bliższej okolicy, po Żytkiejmach. A dalej to samochodem, np. na Górę Cisową, nad Jezioro Hańczę albo do tryptyku (czyli granicę trzech państw: Polski, Rosji i Litwy). Kąpać się z powodu pogody nie dało (zimno było). Ale i tak było fajnie. Choć jak nam się samochód popsuł w drodze, w czasie jednej z wycieczek, to mocno mnie to zestresowało. Na szczęście Jędrula był wtedy bardzo grzeczny.
A Suwalszczyzna jest przepiękna. Więc pewnie będziemy tam chcieli wrócić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kilka słów wyjaśnienia

 Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd.  Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...