Wczoraj Jędrek chyba nie mogąc się doczekać aż mu pomogę nałożyć buty zapinane na rzepy założył je sam. Pierwszy raz w życiu! Może też się zagapił i zapomniał, że ma zazwyczaj problem z podwijającymi się do środka języczkami? A może to efekt ćwiczeń w KTA? Jeszcze nie zdążyłem o to terapeutów spytać, a dziś (i to dwa razy) też sam sobie z butami poradził. Dodatkowo na basenie, gdy się już ubieraliśmy po pływaniu, wpierw założył buty, potem sam chwycił worek na buty i odniósł paniom szatniarkom, a potem sam, bez przypominania, powędrował do toalety (zawsze się opija sporo wody, więc odwiedzenie ubikacji przed podróżą samochodem jest jak najbardziej wskazane). Gdyby ktoś, nie znający bliżej autystów spytał: "Czy można być z tego typu osiągnięć dumnym?" pewnie zdziwiłby się, słysząc moją odpowiedź, że TAK. Otóż moi drodzy, jestem bardzo dumny z tych małych kroczków w samodzielności mego syna. Jak to powiedział na Księżycu pewien astronauta: "To mały krok człowieka, a wielki ludzkości" :)
A na basenie... Jędrkowi spodobało się ostatnio nurkowanie. Wprawdzie już wieki temu na brodziku radził sobie z przepłynięciem między (zazwyczaj moimi) nogami, gdy stałem w rozkroku, ale całkiem niedawno opanował tę sztukę na tyle, że robi to teraz nawet wtedy, kiedy stoję po ramiona w wodzie. Jeszcze większą frajdę sprawia mu sytuacja, gdy na torze płyniemy naprzeciw siebie i prawie już mamy się zderzyć głowami, to on daje susa w dół i tak się mijamy w pionie. Ja górą, on dołem. A czy można pływać i nurkować śmiejąc się od ucha do ucha? Ja próbowałem i średnio mi to wychodzi, a Jędrek potrafi zanurzyć głowę z otwartą buzią. Może on faktycznie ma skrzela?
Z innej beczki. W procedurze wprowadzania PECS (komunikacja obrazkowa) jest taki etap, nazywany IIIA, w którym dziecko różnicuje obrazki wzmocnień i podaje prawidłowy tzw. partnerowi komunikacyjnemu. Około dwóch tygodni temu, gdy zostałem po południu sam z moimi urwisami, kiedy już opanowałem sytuację i ich, (i siebie) nakarmiłem, w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, zapadłem w krótką poobiednią drzemkę. Mój sen przerwało szarpanie za ramię. No tak, to Jędrek, ale kiedy tylko otworzyłem oczy przed nosem zobaczyłem PECS'a: PIĆ. Ponieważ, ucząc dziecko komunikowania się, trzeba reagować najszybciej jak to możliwe, by dziecko miało poczucie sprawczości, to w sekundę byłem już na nogach i powędrowaliśmy do kuchni. Co było w tym niesamowite? Otóż młody miał PLAN! Przygotował sobie odpowiedni obrazek, podszedł i dopiero wtedy zaczął mnie budzić. Nie wiem jak Wy, ale ja byłem pod wrażeniem. Nasza mentorka od PECS'ów, Magda, zgodziła się, że fazę, w której dziecko budzi śpiącego partnera komunikacyjnego, mogę nazywać IIIA+ :)
Dopisek mamy Jędrka:
1. Uściślę, włożyć samodzielnie buty Jędrkowi się zdarzyło parę razy w życiu, ale akurat nie te buty. W tych trzeba mu było chociaż podciągać - przytrzymać język od butów. A poza tym z niego jest leniuszek...
2. Co do PECS ja bym powiedziała, że jest to faza IIIB+ ponieważ Jędrek tego PECS-a wybierał sam ze środka książki spośród wielu innych PECS-ów. Zdarza mu się tak czasem. Ja dość często bywam tak "przymuszana" przez Jędrka do reakcji, niestety niekoniecznie adekwatnym PECS-em.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Na skraju... niestety nie lasu
Strasznie dawno tu nie pisałam. Prawie już zapomniałam jak to robić. Trudny to rok. Od ubiegłego roku szkolnego Jędrek ma nową panią terap...
-
Cytat: mama_blanki w Dzisiaj o 12:56:29 nie wiem, skąd takie niedowierzanie w niektórych wypowiedziach, [...] tylko trzeba z dzieckiem s...
-
Kłopoty ze skórą Jędrka trwają. Mimo diety raz jest lepiej raz gorzej. Dziś otrzymaliśmy wyniki badań. Wyszło, że Jędrek ma helikobakter, ch...
-
To będzie bardzo trudna notatka. Notatka podsumowująco-rozliczająca naszą dotychczasową terapię. Czuję się w obowiązku o tym napisać bo wiem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz