środa, 9 września 2009

Dzielna mama kierowca


Aktualną sytuacje w naszym
domu można by opisać tak, jak nasz 3-letni wówczas Piotrek
opisywał kiedyś babci przez telefon: „Mama chora, tata chora, ja
chora”. Najlepiej z nas wszystkich ma się Jędrek. On fizycznie
był z nas zawsze najsilniejszy. Teraz też był chory, ale skończyło
się to na 2 dniowym lekkim katarku (nieuważny obserwator nie
zauważyłby). Za to my mamy się gorzej, Andrzeja chwyciły jakieś
nerwobóle, ja mam katar, czuję się mocno zakatarzona, osłabiona
itd. Ale piszę o tym nie dlatego bym uważała temat chorób za
interesujący (wręcz przeciwnie), tylko, żeby się pochwalić, że
mimo choroby postanowiłam nie odpuszczać rannych koników. Miał
jechać z Jędrkiem Andrzej, a ja miałam sobie pochorować w łóżku,
ale w związku z tym, że Andrzeja połamało i ledwo się ruszał
pojechaliśmy wspólnie. Odważyłam się prowadzić samochód !
(Andrzej służył za przewodnika). No i dowiozłam Jędrka na koniki
i z powrotem. I jeszcze chodziłam z nim w kółko przez pół
godzinki. To akurat żaden wyczyn, ale zważywszy na moją chorobę...
Stwierdziłam, że skoro pomimo choroby idę do pracy na lekcje, a
wieczorem mam wywiadówkę, to tym bardziej nie odpuszczę zajęć
Jędrusia. I dobrze. Jędrek był zadowolony. I nawet uczyliśmy
konika mówić niektóre sylaby. Fajne są te koniki, szkoda tylko,
że tam nic nie próbują z dzieckiem więcej robić poza wożeniem
go w kółko. Ale i tak będziemy się starać, żeby mieć więcej
zajęć, niż te przyznane 20.



W przedszkolu był pan
dentysta i straszliwie to Jędrka rozdrażniło. Oczywiście nie dał
sobie zbadać zębów i był zły prawie do podwieczorka. Cóż,
bywają i takie dni.



A poza tym jeszcze dobra
wiadomość. Dostaliśmy 10 godzin (tylko lekko płatnych) w naszym
KTA i to na dodatek podobno z panią Ulą, specjalistką od
integracji sensorycznej (czyli, że zmieniono nam terapeutę). Już
wiosną chcieliśmy do niej chodzić prywatnie, ale nie miała
wolnych godzin. Mam nadzieję, że to „wypali”. W naszym KTA
czasem ciężko się czegoś dowiedzieć. Mam nadzieję, że
dzisiejsza informacja to nie pomyłka (w poniedziałek była mowa o
12 godzinach, dziś o 10...) i że pani Ula będzie robiła z
Jędrkiem zajęcia z integracji a nie z „podaj talerz, podaj
łyżka”. Nie będę ukrywać, że nie jestem przekonana do metody,
która się pracuje w naszym KTA (metoda ułatwionej wspomaganej
komunikacji + elementy z behawioralnej). 10 godzin do końca roku to niewiele, ale cieszylibyśmy się gdyby miała je właśnie pani Ula.



Idę na wywiadówkę.
Trzymajcie za mnie kciuki (mam nadzieję, że nikt mnie nie zje;).



Relacjonowała: Mama

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kilka słów wyjaśnienia

 Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd.  Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...