No i
minął nam całkiem miło i spokojnie weekend. Wczoraj rano chłopcy
czynili kolejne postępy na basenie (Jędrek przepłynął
kilkanaście basenów, Piotrek pływał na plecach), a ja
odgruzowywałam mieszkanie. Każde wyjście na basen, to duża
radość. Zdecydowanie Jędrka ulubione zajęcia.
W domu
powtarzałam z Jędrkiem zdania, na których pracowali poprzedniego
dnia w Warszawie. I znowu mnie Jędrek zaskoczył bo myślałam, że
na podawaniu się skończy, a tymczasem Jędrek podawał niechętnie,
za to starał się mówić i nawet mu przeważnie wychodziło.
Oczywiście na razie powtarzanie sylabami, z podpowiedzią słowną
lub mimiczną, ale widać postępy. Dziś z kolei powtarzał wyrazy z
jakiś poprzednich zajęć, takie z sylabami z U i I. I nie wszystko,
ale dużo powtarzał i to pięknie. Byłam mile zaskoczona. Bo ja co
prawda słyszałam jak powtarzał je u Asi, ale u mnie się to
wcześniej aż tak nie udawało. No i gdy byliśmy na huśtawkach
Jędrek powtarzał „Mama buja”. I to było bardzo ładne buja,
bez podpowiadania, płynnie (tylko z drobną przerwa między
sylabami).
Wczoraj
wieczorem podczas lekcji francuskiego (uczę Piotrka i jego dwóch
kolegów), Jędruś tańczył z nami w kółeczko i bardzo mu się
podobało. Chciał po raz kolejny i kolejny.
Dziś
rano byliśmy całą rodziną w Teatrze Lalek na „Żołnierzyku”.
Przedstawienie było dość trudne, ale Jędrkowi się podobało.
Trochę bawił się moimi włosami, trochę się odwracał od sceny i
do mnie przytulał, ale generalnie był grzeczny, się uśmiechał i
dużo patrzył na scenę. I obyło się bez cukierków.
Po
teatrze pojechaliśmy do kościoła i tu też Jędrkowi się
podobało. Ale trwało to tak długo, że wiercił się straszliwie.
Szczerze mówiąc miałam już dość i w pewnym momencie
powiedziałam mu to i zagroziłam, że pójdzie do taty (bo ciągle
się po mnie kręcił). I o dziwo, poskutkowało, co prawda na jakieś
5 minut, ale i tak się ucieszyłam (że rozumie, że reaguje na moje
słowa).
A teraz
mój synek chciałby, żebym przestała pisać i się z nim
pobawiła:)
Hania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz