poniedziałek, 16 listopada 2009

No to mamy luzik

Planować można, a życie i tak pisze swoje scenariusze. Dziś mieliśmy pojechać na basen, ale Jędrek się trochę rozchorował. Niby niewielki katarek, kaszel sporadyczny, ale ja go już znam na tyle, że widzę, że coś go bierze (ciałko za ciepłe). Więc postanowiłam go oszczędzać, przetrzymać w domku. Pospał sobie smyk w dzień, co mu się normalnie nie zdarza. Z drugiej strony, jak się wstaje o 3 rano, to może i nic dziwnego. Cieszyłam się tylko, że mimo, że buszował od tak wczesnej pory, to nie płakał, nie złościł się, ani nic z tych rzeczy.  Oj, jaka to ulga po tym, co było kiedyś (i co niewiadomo, czy już się skończyło na dobre).
Generalnie Jędruś jest wesolutki. I ładnie popracował ze mną nad artykulacją. A teraz idę go połaskotać bo jeszcze nie śpi, tylko ogląda Krecika, którego bardzo lubi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kilka słów wyjaśnienia

 Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd.  Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...