Wczoraj mieliśmy pechowy
dzień. Najpierw wysłałam chłopaków na basen i okazało się, że
w piątki nie ma basenu na ową godzinę. Jędrek był niepocieszony
(wszak od tygodnia nie był na basenie z powodu choroby). Potem
pojechaliśmy w czwórkę na zajęcia z Weroniki. W tym roku zawsze
Andrzej jeździł sam z Jędrkiem i opowiadał mi, jak Jędruś
ładnie ćwiczy. No to tym razem Jędrek był rozkojarzony,
zainteresowany wyginaniem się i brykaniem, a nie zabawą według
poleceń. Trochę też złościł się na Andrzeja (za basen??). A
jak się już wydawało, że będzie lepiej, to w czasie ciągania
chłopaków w kocu po podłodze, Piotrek uderzył głową (w ścianę)
i ją sobie rozciął. Ciężko zestresowani wylądowaliśmy na
pogotowiu, gdzie mu założono trzy szwy. W sumie nic bardzo
groźnego, ale boli go wciąż trochę ta rana. O innych
drobniejszych osobistych nieszczęściach i kłopotach nie wspomnę.
sobota, 21 listopada 2009
Pechowy piątek
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Na skraju... niestety nie lasu
Strasznie dawno tu nie pisałam. Prawie już zapomniałam jak to robić. Trudny to rok. Od ubiegłego roku szkolnego Jędrek ma nową panią terap...
-
Cytat: mama_blanki w Dzisiaj o 12:56:29 nie wiem, skąd takie niedowierzanie w niektórych wypowiedziach, [...] tylko trzeba z dzieckiem s...
-
Kłopoty ze skórą Jędrka trwają. Mimo diety raz jest lepiej raz gorzej. Dziś otrzymaliśmy wyniki badań. Wyszło, że Jędrek ma helikobakter, ch...
-
To będzie bardzo trudna notatka. Notatka podsumowująco-rozliczająca naszą dotychczasową terapię. Czuję się w obowiązku o tym napisać bo wiem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz