W sobotę i niedzielę - basen. W niedzielę - 3h na basenie w Hotelu Gołębiewskim (2,5 godziny w wodzie). Chyba przesadziliśmy, chłopaki byli padnięci, ale zadowoleni.
W weekend była też praca w domu. Głównie:
- układanie klocków na Kamelocie - z pamięci (idzie mu to nie gorzej, jak z obrazkiem, choć nierówno, z przebłyskami)
- Mini mózg, wraz z karteczkami i układaniem zdań typu: Pszczoła mieszka w ulu. Fajnie mi te zdania układał i bardzo fajnie pokazywał palcem odpowiedzi na pytania typu: Kto? Gdzie mieszka? na kartce, na której było przyklejone 6 zdań (więc wybór spory)
- Co to, Kto to? ćwiczenia słuchowe ze zwierzętami - ok
- drewniana układanka dźwiękowa ze zwierzętami
- składanie drewnianej układanki samolotu
Cały czas mam wrażenie, że oprócz pewnych trudności technicznych Jędrek ma głównie jakiś duży problem z motywacją. Nie można określić: to umie, tego nie umie. Wszystko zależy od dnia i chwili.
W niedzielę chłopaki byli w kościele. Piotrek tam fajnie się zajmował Jędrkiem. Wziął go pod ołtarz i instruował, kiedy wstawać, kiedy klękać, żegnać się itd. Jędrek takich rzeczy nie robi sam (żegnanie się, klękanie), więc Piotrek robił to z nim. Czasem musiał się nieźle namęczyć bo Jędrek zamiast klękania np. się kładł, ale Piotrek nieźle sobie radził. Więcej go chyba nauczył "kościelnych ruchów", niż my. Byliśmy z niego dumni. A i Jędrek chyba nieźle się bawił ;)
Wczoraj tradycyjnie w poniedziałek - wczesne wspomaganie. OK. Lubię zwłaszcza patrzeć, jak pani Gosia doskonale się bawi z Jędrkiem na SI.
A i mamy postęp w nocnym spaniu. Wczoraj wstał o 6.oo, dziś po 7:oo. A dziś w nocy słodko wyraźnie zawołał mnie: MAMA. I nie brzmiało to, jak zazwyczaj rodzaj jęczenia, czy ratunku, tylko zwykłe wołanie. Położyłam się obok niego i było fajnie. Zasnął bez marudzenia. Trochę mnie tylko pogłaskał po głowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz