piątek, 21 stycznia 2011

Grześ i inne dzieci

Temat: "autystyczne dziecko a rówieśnicy" pojawiał się na tym blogu parę razy na pewno, ale pomyślałem sobie, że wart jest osobnej notatki. Hania padła dziś wcześnie zmęczona Jędrkowym bardzo porannym wstawaniem od kilku dni, więc do bloga dorwał się tata :)
Dobrze, to może po kolei. Najpierw napiszę, że nasz autik uczęszcza do najnormalniejszego przedszkola samorządowego (choć naszym zdaniem to od tej normalności to przedszkole się wyróżnia i to w tym pozytywnym znaczeniu). Dlaczego tam a nie do jakiejś integracji, albo przedszkola dla autystów? Powody są dwa.
Primo: Jak w kolędzie - "nie było miejsca dla ciebie"
Secundo: Rodzice byli (i chyba wciąż są) ambitni i uważają, że lepiej zawieźć dziecko codziennie na jakieś dodatkowe zajęcia, niż tracić czas, energię itp. na dowożenie dziecka na drugi koniec miasta, by gdzieś tam, jak to określiła nasza znajoma "wisiał na klamce". Niech się więc młody integruje w najzwyklejszym przedszkolu. A że Jędrek swe przedszkole od początku zaakceptował (chodził tam jego starszy brat), więc może i trochę strach nam było tracić to co mamy, bo jak zdecydowalibyśmy się na zmianę, to jak to śpiewała Kasia Nosowska "powrotów nie będzie".
Primo+Secundo złożyło się na to, że jak my chcieliśmy to nas nie chcieli, a jak już nas chcieli, to my już nie chcieliśmy. Zawiłe, prawda? Ale w końcu bycie tatą autysty zobowiązuje ;) Tak więc przyszło nam zmierzyć się z rzeczywistością i zorganizować Jędrkowi życie w przedszkolu. Nie dość, że nasz chłopiec był na diecie, to jak jeszcze oznajmiliśmy wszem i wobec, czyli dyrekcji i paniom z grupy, że Jędrek jest dzieckiem z orzeczeniem to Panie trochę się wystraszyły, ale postanowiły dzielnie stawić problemowi czoła.
I po tej (jak zazwyczaj u mnie) małej dygresji przechodzę już do sedna. Im bardziej jakieś dziecko odbiega od średniej statystycznej, tym grupa rówieśników potrafi być wobec takiego dziecka bezwzględna i wykluczająca go ze swego grona. Może jeszcze nie w 3-latkach, ale już w takich 5-cio, 6-cio to jest to w pewien sposób nieuniknione. I co mądrego zrobiły Panie opiekunki? Jak trzylatkowi można powiedzieć, o autyzmie? Powiedziały im, że Jędrek jest trochę inny i jest jak młodszy braciszek. I trzeba mu pomagać, a czasem zrozumieć gdy zachowuje się trochę inaczej. Dzieci to zaakceptowały. Że Jędrek nie mówi, że czasem nie potrafi siedzieć cicho i musi poskakać, że bawi się trochę dziwnie i że czasem koleżance potrafi przy obiedzie zwinąć kotleta z talerzyka, gdy ta się zagapi :)
Parokrotnie sam byłem świadkiem, jak dzieci np. szykując się w szatni do wyjścia na spacer same organizowały się w pary i ustawiały Jędrka  z kimś grzecznie w parze. Albo pilnowały go, by nie zgubił czapki, kiedy biegał po placu zabaw. I robiły to tak bardzo naturalnie. Jestem pełen podziwu, jak to wszystko udało się paniom nauczycielkom zorganizować.
Wśród wszystkich tych fajnych dzieci jeden chłopiec wyróżnia się jednak szczególnie: Grześ. Może dlatego, że w domu ma młodsze rodzeństwo i hasło Pań, że mają się opiekować Jędrkiem jak młodszym bratem było dla niego bardzo oczywiste? Ale chyba to nie jedyne wytłumaczenie. Grześ kiedy Jędrek wchodzi na salę podbiega do niego często i woła: "Cześć Jędruś". I nie zraża się brakiem reakcji. Na swój dziecięcy sposób pewnie też umie sobie wytłumaczyć, że Jędrek miewa humory i raz potrafi przytulić i się uśmiechać, a za chwilę ni z gruszki ni z pietruszki zdenerwować się i nawet czasem (co mu się parokrotnie zdarzyło) ugryźć lub podrapać. Grześ wspaniale pomagał Jędrkowi w czasie ich jasełkowego przedstawienia, co wyraźnie widać na nagraniu. Grześ ma więcej cierpliwości niż niejeden dorosły i gdyby autyści potrafili mieć przyjaciół, to pewnie zostaliby nimi. A może to jest jakaś forma przyjaźni. Dla Jędrka Grześ jest na pewno kimś ważnym i wyjątkowym, bo choć tego nie potrafi zawsze okazać, to uśmiecha się, gdy mówi się mu o Grzesiu.
Grzesiu, dziękujemy Ci... za to że jesteś. A w zasadzie to dziękujemy Twoim rodzicom za to, że jesteś, a Tobie za to, jaki jesteś (dopisek mamy:)

1 komentarz:

  1. U nas było podobnie. Kuba z tych samych powodów chodzi do zwykłego przedszkola. Było trochę kłopotów na początku, ale po przeniesieniu Kuby do grupy starszych o rok dzieci było już coraz lepiej... Pani Asia (przedszkole 35) jest oddana Kubie jak druga mama:) I też przygotowała dzieci do przyjęcia Kuby, tłumacząc im jego dziwne (niestety często agresywne) działania. A w tym roku poszedł Kuba do zerówki z innymi dziećmi (na szczęście z tą samą Panią - Pani Dyrektor ustawiła cały grafik nauczycieli pod Kubę:))
    i już Kuba sam się przedstawił: wszedł do sali, włożył ręce do kieszeni i rzekł: Cześć, jestem Kuba i mam zespół Aspergera i poszedł się bawić...:)

    OdpowiedzUsuń

Kilka słów wyjaśnienia

 Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd.  Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...