wtorek, 26 kwietnia 2011

Na kwietniowym turnusie


Przed Świętami byliśmy tydzień na
turnusie w Czarnym Lesie. To był bardzo udany wyjazd. Jędrek
dzielnie ćwiczył na wszystkich zajęciach. Był pogodny, nie
sprawiał żadnych problemów. Czasem zajęcia wymagały od niego
sporego wysiłku i wtedy trochę buczał, ale większych buntów nie
było. Z przyjemnością patrzyłam i słuchałam, jak pracował.



U Asi ćwiczyli głównie artykulację,
powtarzanie całych zdań. Naprawdę miło było posłuchać, jak
pięknie, głośno i wyraźnie wymawia. Na co dzień mu tak dobrze nie
idzie, ale wiem, że to z czasem się przeniesie i do użytku
codziennego.



Bardzo zabawna była jedna sytuacja,
gdy Jędrek za Asią powtarzał stare zadania z naszych zeszytów.
"Tata pije", "Tata pije", "Tata pije",
"Mama pije..." Słucham i śmieję się w duchu: "Co
za pijacka rodzina". A tu Jędrek niespodziewanie zamiast "Mama
pije" mówi "Mama pije wodę". Tak to uratował honor
rodzicielki;)



Fajnie było posłuchać, jak Jędrek
powtarzał samodzielnie słowa, zdania, które kiedyś robili z Asią
i nie było możliwości, by wypowiedział je nawet na manualnym
torowaniu, a teraz proszę – sam. Słuchałam bardzo podtrzymana na
duchu, myśląc sobie, że za jakiś czas nie będzie tylko
powtarzał, ale i zacznie samodzielnie odpowiadać na pytania. Mam
nadzieję.



U Szymona też Jędruś ładnie
pracował. Pozwalał robić sobie rzeczy, z którymi wcześniej był
problem. Fajnie jest widzieć, że dziecku udaje się przezwyciężyć
jakieś nadwrażliwości, czy też oswaja się z czymś, co go
wcześniej w jakiś sposób przerastało.



Obserwowałam również parę zajęć u
Anety i bardzo mi się podobało. Ona też robi kawał dobrej roboty.
Byłam pod wrażeniem, jakie Jędrek zrobił postępy w reagowaniu na
polecenia. "Podaj żółtą farbkę" (znienawidzone przez
Jędrka zadania z kolorami), a on ciach – podaje bez problemu, co
trzeba. Albo wyjmowanie na polecenie kulek danego koloru z pudełka z
kulkami (wszystkie kulki razem, nieoddzielone) – myślałam, że to
absolutnie nie przejdzie, a tu proszę, nie od razu, ale poszło. Albo
toczenie kółka hula-hop!



A na koniach, to już Jędrek był jak
prawdziwy cyrkowiec. Zero strachu przed koniem, głaskał go z każdej
strony i to na własne życzenie. Wykładał się na koniu do przodu,
do tyłu, na boki. I co najważniejsze tak naturalnie, swobodnie. I
łapał i rzucał piłkę jadąc na koniku, a nawet podniósł SAM
wysoko ręce do góry na Pani polecenie (byłam święcie przekonana,
że tego typu polecenie zignoruje kompletnie). Takiego Jędrka na
konikach to jeszcze nie widziałam.



Dopiero ostatniej nocy coś mu się
zepsuło. Nie wiem, czy czuł, że już koniec. Na poprzednim
turnusie ostatniej nocy pakował rzeczy-ubrania do torby. Tym razem
wpakował do torby wieszaki, którymi się bawił. Tak, plastikowe
wieszaki z szafy. Taką sobie znalazł zabawkę i chyba zamierzał
zabrać ze sobą do domu. W zamian dostał jednak na koniec super
fajnego misia.



Bardzo byłam zadowolona z turnusu. Ja
po prostu widziałam, że nasza regularna praca przynosi efekty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kilka słów wyjaśnienia

 Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd.  Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...