W czwartek Jędrek wytrwał w szkole cztery godziny i było super. W piątek zaraz na wstępie musiałam z nim wyjść. Zwykły spacerek po szkole nic nie dał. Był mocno rozdrażniony, wymyślał, był jakiś taki niepocieszony. Wyszłam z nim ze szkoły na pobliską huśtawkę, tam się wyciszył, uspokoił, rozweselił. I potem wrócił na 2 godziny do szkoły, podczas których moja interwencja nie była potrzebna. Słyszę czasem przez drzwi, co oni tam robią i jestem pełna zachwytu, że Jędrek reaguje, że bierze w tym udział, że pani jest w stanie tyle z niego wyciągnąć.
A z angielskiego postanowiłam, zgodnie z ustaleniami, go zabrać. Wychodząc poprosiłam Jędrka by powiedział pani "Bye". Powtórzył po mnie. Po czym podeszła do niego pani Ania i powiedziała:" Jędrek, do widzenia", na co Jędrek, ku mojemu zaskoczeniu, nie powtórzył do widzenia, tylko powiedział: Bye! :)
Wczoraj na hipoterapii Jędrek jeździł na koniu prowadzonym na lonży. I to czasem całkiem szybko. Wow !!!
Dziś na dogoterapii też było fajnie. Robiliśmy drzewo z listkami. Dla Jędrka wszelkie prace manualne to problem, ale całkiem ładnie dawał się wciągać w robotę. Największym zaś osiągnięciem było samodzielne wsadzanie kartek (nie bez trudu) do takiego małego dziurkacza (co robił listki). Jeszcze parę zajęć u Zosi i będziemy mieli piękne drzewo:) Poza tym zauważyłam, że Jędrka trochę przerasta żywiołowość psów.
Na basenie pani Halina stwierdziła (według mojego męża, co to lubi trochę dorabiać, ale chyba tym razem nie dorobił?), że w swojej 40 letniej karierze trenerskiej (a miała ona zawodników z medalami), nie widziała dziecka (ani zdrowego ani niepełnosprawnego), które zachowywałoby się tak naturalnie w wodzie, oddychało itd. Po prostu Jędrek jest stworzeniem wodnym. To tylko umacnia nasze marzenie o delfinach.
Ot takie nasze małe radości. Smutki też są. Np. Jędrek złości się od kilku dni w domu częściej, jak ostatnimi czasy. Ma takie nagłe napady złości. Ale postanowiłam nie pisać tu zbytnio o tej stronie medalu (do tego założyłam drugi tajny blog tylko dla głęboko wtajemniczonych, hehe). Wiem, że w ten sposób ten blog przestaje dawać całościowy obraz Jędrka i naszego życia z nim. Ale po pierwsze ten blog zawsze podlegał mojej wewnętrznej cenzurze, a po drugie ta ciemna strona życia bywa zbyt przykra, by pisać o niej całkowicie publicznie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Na skraju... niestety nie lasu
Strasznie dawno tu nie pisałam. Prawie już zapomniałam jak to robić. Trudny to rok. Od ubiegłego roku szkolnego Jędrek ma nową panią terap...
-
Cytat: mama_blanki w Dzisiaj o 12:56:29 nie wiem, skąd takie niedowierzanie w niektórych wypowiedziach, [...] tylko trzeba z dzieckiem s...
-
Kłopoty ze skórą Jędrka trwają. Mimo diety raz jest lepiej raz gorzej. Dziś otrzymaliśmy wyniki badań. Wyszło, że Jędrek ma helikobakter, ch...
-
To będzie bardzo trudna notatka. Notatka podsumowująco-rozliczająca naszą dotychczasową terapię. Czuję się w obowiązku o tym napisać bo wiem...
Jak łączycie pracę z tym siedzeniem w szkole?
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!
No niestety, wygląda na to, że jedno z nas musi przestać pracować:( Albo pracować w sposób mocno ograniczony.
OdpowiedzUsuńNa szczęście czasem w pracy wystarcza mi laptop i telefon, więc udaje mi się co nieco popracować na korytarzyku.
OdpowiedzUsuń