Tyle się dzieje, a my nie nadążamy opisywać. Siłą rzeczy na blogu znajdzie się tylko skrót naszych przeżyć i wrażeń.
Po pierwsze delfiny, dla których tu przyjechaliśmy.
Wczoraj, podczas czwartej (z przewidywanych dziesięciu) sesji z delfinami Jędruś był w dalszym ciągu bardzo grzeczny i ładnie współpracował. I pływał SAM na delfinie. Mamy zdjęcia:) Tylko nie mamy kiedy ich zamieszczać.
Bardzo jesteśmy zadowoleni z tych sesji z delfinami. Jędruś wyraźnie to lubi. Złapał fajny kontakt z terapeutą, Marcinem. Dziś na wycieczce sam z siebie podchodził i wyciągał do niego rękę, by z nim iść. Dla mnie to oznaka dużej sympatii Jędrka bo on nawet z nami nie zawsze chce chodzić za rękę.
Dziś był dzień przerwy od delfinów. Pojechaliśmy z terapeutami: Oksaną i Marcinem oraz 2 innymi rodzinami na wycieczkę do Alanyi. Byłam pełna obaw, czy się nie umęczymy, jak będzie zachowywał się Jędrek itd, ale było super. Nawet pogodę mieliśmy ekstra bo zrobiło się mniej prażąco. Przeszliśmy się deptakiem przy plaży, weszliśmy do malowniczej groty ze stalagmitami i stalaktytami, wjechaliśmy na wzgórze z ruinami XIII-wiecznego zamku, przeszliśmy się po porcie z bajczenie kolorowymi statkami wycieczkowymi i zakończyliśmy wyprawę w kebabiarnii w głębi Alanyi (z przystępnymi cenami, a nie takimi pod turystów). Było bardzo miło i ciekawie. i Jędruś zachowywał się super. Miał co prawda drobne momenty kryzysowe, ale w sumie drobne.
A wieczorem po powrocie do hotelu, to już przeszedł samego siebie. Andrzej opisał te sytuacje w mailu do Magdy, a że zrobił to doskonale, to zacytuję:
"Tyle się ostatnio dzieje, że trudno nadążyć z przeżywaniem tego, nie
mówiąc już o np. komentowaniu czy robieniu notatek.
Fakt, że dzisiejszy dzień był dość męczący, ale mam wrażenie, że Jędrek
na wieczór zachował najwięcej sił.
Na kolację poszedł z Piotrkiem, ze mną i z książką. Miał tam przypięty
tylko jeden pecs: jedzenie. Usiadł grzecznie przy stoliku, wcinając małe
pączusie posypane cynamonem i cukrem (pycha). Zamówiłem mu wodę i chyba
był spragniony bo prawie całą szklaneczkę wypił od razu. Tak więc sobie
Jędras siedział i co jakiś czas przewracał kartki na trzymanej na
kolanach książeczce. i chyba coś tam nawet przeczepiał z miejsca w
miejsce. W którymś momencie wstał, obrócił się (za nami stał mały
kredensik z naczyniami i sztućcami), sięgnął po duży kieliszek (taki na
wodę, lampkę wina, etc. - dość często pił właśnie, nie w szklance, a w
takim kieliszku - notabene: nie wiem jak go wypatrzył za swymi plecami),
postawił ten pusty kieliszek na stole, oderwał od książeczki pecs'a: pić
(!) i wymownie się spojrzał. Oczywiście, błyskawicznie mu nalałem wodę,
pochwaliłem i natychmiast nagrodziłem mentosem z kieszeni.
Druga ciekawa sytuacja wydarzyła się po powrocie do pokoju. Hania
właśnie napisała do ciebie maila i poszła na kolację, a ja zostałem z
chłopakami w pokoju. Jędrek zajął się zabawą sznureczkami, Piotrek
dorwał się do komputera, ja chwilę się zdrzemnąłem. Obudził mnie Jędrek
natarczywie ciągający nie za głowę, trochę zły lecz nie agresywny,
próbował mnie jedynie podszczypywać. Wstałem by zamknąć balkon, a w
międzyczasie Jędrek zaczął zaczepiać Piotrka (pchnął brata siedzącego
przy komputerze). Ponownie usiadłem na łóżku, starając się Jędrka
ignorować, ale podszedł do mnie z tym swoim buuuu i chwycił mnie za
dłonie ciągnąć do swego karku by go podrapać. Wiem, że być może
denerwują go swędzące ramiona i kark. Trochę więc w rozdarciu między tym
ignorowaniem a możliwością zrealizowania jego prośby podrapałem go lekko
po plecach. Jędrek zmrużył oczy wyraźnie już w lepszym humorze, coś tam
w tym swoim procesorku poprzetwarzał, poobliczał i zaczął ciągnąć mnie z
łózka w kierunku szafy. Uległem i wstałem. Podszedł do swych adidasków,
sięgnął po nie i powiedział: Buuuu-ty. Pochwaliłem go, powiedziałem:
"OK, Jędrek, chcesz wyjść na spacer! Chodź, idziemy!" Jędrek z radością
nałożył swą czapkę (choć była już prawie 21) i w podskokach wyszedł
ze mną z pokoju."
Andrzej opisał tu dwie wspaniałe sytuacje. Gdy Jędrek sam z siebie wygrzebał na kolacji ze swojej książki obrazek: PIĆ i jej użył oraz gdy poprosił słownie (buty) o wyjście. Cudnie:))))
Poza tym w tym mailu jest szczegółowy opis Jędrka zachowania, bo tym się teraz bardzo zajmujemy. Mieliśmy mieć wakacje, ale Jędrka zachowanie po przyjeździe tu na tyle się pogorszyło i było dla nas trudne i męczące, że nie mogliśmy dłużej czekać z wprowadzaniem pewnych zmian w naszym postępowaniu wobec Jędrka. Przestaliśmy mu ulegać, przestaliśmy mu nadskakiwać. To oczywiście wywołało jeszcze trudniejsze zachowanie. Jędrek walczy o swoje utracone prawa;) i gdyby nie Magda, która nas zdalnie mailami steruje i wspiera, to byśmy polegli. a dzięki Magdzie zaczynamy powoli rozumieć i panować nad Jędrka zachowaniem. Magda nas uczy, jak mamy postępować w trakcie trudnych zachowań Jędrka (w miarę możliwości nie reagować, nie nawiązywać z nim kontaktu wzrokowego, nie komentować), jak mamy nie wzmacniać trudnych zachowań Jędrka a jak mamy wzmacniać jego dobre zachowanie. Zaczynam być fanką behawioryzmu. Bo to działa. Jeszcze 2 dni temu byłam załamana i przerażona Jędrka wybuchami agresji. Dziś patrzę na to zupełnie inaczej, jestem silniejsza emocjonalnie (choć uwierzcie mi nie jest łatwo, gdy rozjuszony autysta atakuje) i widzę światełko w tunelu.
Autentycznie zaczynam głęboko wierzyć, że właściwa terapia behawioralna i PECS to jest to, co jest najlepsze dla autystów. Zwłaszcza niemówiących i niekomunikujących się. Przechodzimy z Metody Krakowskiej, którą pracowaliśmy prawie 5 lat na terapię behawioralną, którą mnie straszono (uważam, że niesłusznie) i na PECS. Behawioryzm funkcjonalny - NIECH ŻYJE.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kilka słów wyjaśnienia
Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd. Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...
-
Gdy Jędrek był mały, byliśmy na pokazie zorganizowanym przez KTA - francuskiego filmu dokumentalnego "Mam na imię Sabine" nakręc...
-
Cytat: mama_blanki w Dzisiaj o 12:56:29 nie wiem, skąd takie niedowierzanie w niektórych wypowiedziach, [...] tylko trzeba z dzieckiem s...
-
Kiedy chłopcy byli młodsi, może było to nawet przed diagnozą, czytałam im często książeczkę - wierszyk Julian Tuwima o Dżońciu. Śmieliśmy s...
Ciesze sie Hanus ze optymizmem u was powialo.
OdpowiedzUsuńMilego wypoczynku zycze. /zawsze to jakas odmiana od codziennosci/
sciskam
Luksusowy hotel, delfiny dla zabawy, lody w kolejce wystane,kąpiele w gorącym basenie - potraficie sobie umilać codzienność. Życzę Wam abyście nie musieli szukać delfinów w Polsce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marzenek