Pół roku temu byłam w fatalnej formie. Miałam depresję. Poszłam w końcu do psychiatry, choć moja pani psycholog nie widziała powodu (tzn. uważała, że mój stan jest adekwatny do tego, co mnie w życiu spotyka, stąd i trudno liczyć na to bym się mogła lepiej czuć). Ale ja w pewnym momencie już wiedziałam, że przekroczyłam pewną granicę. Psychiatra dała mi antydepresanty. W sumie brałam je 5 miesięcy (teoretycznie pani mówiła,że jak już zacznę, to muszę brać co najmniej pół roku). Mnie poprawiło się już po miesiącu. Jestem przekonana, że nie tylko dzięki chemii, ale i temu, że w wakacje poprzestawiałam sobie w głowie i udało mi się w końcu rozumowo znaleźć sens życia. Ale obawiałam się, co będzie w roku szkolnym, jak zaczną się kłopoty codzienności. Niemniej jest dobrze, więc po 4 miesiącach brania zdecydowałyśmy z panią psychiatrą, że odstawiamy. Odstawiłam miesiąc temu i jest dobrze. Mało tego, jest super. Ja w tak dobrej formie psychiczno-emocjonalnej to chyba nigdy nie byłam. Jestem pełna optymizmu i energii. Co nie znaczy, że się nie wkurzam, czy smucę, jak mam powód. Nadal chodzę do psychologa i każdemu polecam bo można wiele rzeczy sobie wypracować.
I w zasadzie to chciałam powiedzieć jedno:
MOŻNA BYĆ SZCZĘŚLIWYM MAJĄC NIEPEŁNOSPRAWNE DZIECKO.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Na skraju... niestety nie lasu
Strasznie dawno tu nie pisałam. Prawie już zapomniałam jak to robić. Trudny to rok. Od ubiegłego roku szkolnego Jędrek ma nową panią terap...
-
Cytat: mama_blanki w Dzisiaj o 12:56:29 nie wiem, skąd takie niedowierzanie w niektórych wypowiedziach, [...] tylko trzeba z dzieckiem s...
-
Kłopoty ze skórą Jędrka trwają. Mimo diety raz jest lepiej raz gorzej. Dziś otrzymaliśmy wyniki badań. Wyszło, że Jędrek ma helikobakter, ch...
-
To będzie bardzo trudna notatka. Notatka podsumowująco-rozliczająca naszą dotychczasową terapię. Czuję się w obowiązku o tym napisać bo wiem...
Bardzo się cieszę Haniu,że lekarstwa pomogły,pamiętam jak kiedy się zastanawiałaś czy skorzystać z pomocy farmakologicznej,ja byłam na "TAK". Myślę czasem co jest pierwsze,czy to mama jest szczęśliwa kiedy dziecko jest spokojne,czy to dziecko jest spokojne,kiedy mama jest szczęśliwa?!Naprawdę nie wiem? U mnie też dużo lepiej,mąż przeszedł szczęśliwą operację krwiaka mózgu,drugi krwiak mniejszy sam się wchłonął.Po pół rocznym zwolnieniu z pracy wrócił do zajęć,oprócz dziur w głowie wszystko jest ok.Był TO NIEZWYKŁY CZAS,CZAS CUDÓW I MODLITW.Bardzo jestem wdzięczna BOGU,że pomógł naszej rodzinie.Zawsze zaglądam na Twój blog i cieszę się,że JEST;)Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSame dobre wieści:) Super. Sciskam Cię, Bożenko.
OdpowiedzUsuńFajnie, że tak piszesz :)
OdpowiedzUsuńJa chyba posłucham dobrej rady, niby taka ze mnie programowa optymistka, ale nie gra w duszy, nie gra... ech.
Witam! Jestem pod wielkim wrażeniem czytając Pani bloga. Zgadzam się z Panią że można byc szczęśliwym mając niepełnosprawne dziecko. Sama mam siostrę z zespołem Downa. Niedawno założylam stronę, w której chce przybliżyć i opowiedziec ludziom życie takich dzieci i ich rodzin, dlatego chciałam się zwrócic z prośbą do Pani o pozwolenie na opublikowanie jednej z historii z życia Jedrka i dodanie jego zdjęcia. Bardzo by mi na tym zależało. Dodałabym również pani prośbę o przekazanie 1% podatku. Tutaj jest adres strony: http://chorzy-nie-znaczy-gorsi.manifo.com/ . Dopiero zaczynam więc dużo tego nie ma.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Sabino, dla nas to zaszczyt znaleźć się w takim towarzystwie. Masz moją zgodę, zamieść co uważasz za słuszne. Pozdrawiam ciepło Ciebie i Wiktorię.
OdpowiedzUsuń