sobota, 28 listopada 2009

Z tygodnia

Powody mojego niepisania mogą być dwa: albo nie mam czasu, albo jest mi
źle. Od kilku dni nie piszę niestety z tego drugiego powodu.
Najpierw wszystko mnie denerwowało, teraz przeszłam w stan
przygnębienia. Niemniej postaram się krótko zrelacjonować, co tam
było słychać u Jędrka w tym tygodniu. We wtorek, jak już Andrzej
doniósł, na zajęciach z integracji sensorycznej u pani Uli w KTA
Jędruś dzielnie się sprawował. Był w dobrym nastroju, ładnie
współpracował. Tylko nie chciał wodzić wzrokiem za świecącą
piłeczką, zaprotestował mocno, może mu się to skojarzyło z jakimś
badaniem (pani Ula chciała by spokojnie usiadł na ławce i popatrzył).


Następnego dnia miał zajęcia też z SI ale na Rzemieślniczej. Był w
zdecydowanie lepszym nastroju, jak na poprzednich zajęciach u pani
Gosi, kiedy to nie dość, że był chory, to nie wypuszczał
Teletubisiów z rąk. Tym razem było ok, aczkolwiek Jędrek próbował
mocno manipulować panią i wymuszać cały czas ćwiczenia na
huśtawce.


W czwartek i dziś dzielnie pływał na basenie, choć w dalszym ciągu
nie daje sobie nałożyć płetw. W czwartek też dobrze ćwiczył na
zajęciach z Weroniki (no tak, to tylko ja mam takiego pecha, że
jak raz pojechałam, to nie było zbyt dobrze).


Wczoraj byliśmy też tradycyjnie w Warszawie. Jędruś pięknie pracował i
to bez protestów (ech, a my tym razem bez kamery;) Powtarzał te
trudne zbitki, i tak ładnie mu to wychodziło. I sylaby z Ą i Ę mu
super wychodziły, tak razem ładnie, wyraźnie. W domu nam niestety
tak nie wychodzą :( Były też pierwsze próby mówienia R (za pomocą
MTG) i nawet było słychać te R. I próby samodzielnego mówienia
głoski SZ i CZ. Naprawdę te zajęcia mogłyby być miodem na moją
duszę, gdybym nie była w tak podłym nastroju, że nic nie jest w
stanie mnie pocieszyć. No musiałby Jędrek całym zdaniem sam coś
do mnie powiedzieć. A na to się nie zanosi.


W przedszkolu w środę byli w centrum zabaw, Jędrek przed wejściem
do centrum zrobił protest (może nie mógł się doczekać?). W
czwartek w przedszkolu też się złościł i nie chciał ćwiczyć
na korekcyjnej ( tym razem chodziło prawdopodobnie o Teletubisie, że
został ich pozbawiony). Wobec tego, że ostatnio nie chce się z
nimi rozstawać, zaczęliśmy stosować różne sztuczki, żeby ich
nie brał ze sobą na zajęcia (bo wtedy nie pracuje), najlepsza
metoda to zostawienie Teletubisiów w domu w zamian za … cukierka.
Poza tym tłumaczę mu np. że Teletubisie nie lubią wody, pływać
nie umieją, więc na basen iść nie mogą. Albo np. są zmęczone i
muszą się przespać bo im Jędrek w nocy nie dał (faktycznie
mieliśmy ostatnio ze 2 noce, w czasie których Jędrek zamiast spać
grasował po domu; na szczęście bez awantur).
W piatek, bez Tubisiów w przedszkolu już było dobrze.


To tyle u Jędrka.


A u nas jeszcze to, że w środę byliśmy na pokazie filmu zorganizowanym
przez nasze KTA. Film „Na imię ma Sabine” o dorosłej autystce.

http://www.kino.org.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=431&Itemid=1

Przerażający. Film pokazuje potrzebę innej opieki nad dorosłymi autystami, niż
się ją im zazwyczaj zapewnia, o potrzebie budowy specjalnych
ośrodków. Cel szczytny, ale ten film mnie dobił. Jak to
powiedziała jedna mama: Wolałabym żyć bez tej wiedzy o autyźmie.


No więc jestem w dołku. I dlatego wolę nie pisać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kilka słów wyjaśnienia

 Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd.  Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...