Tydzień minął pracowicie. Codziennie, oprócz przedszkola dwa zajęcia. W czwartek u pani psycholog Jędrek nie był spolegliwy, okazywał swoją niechęć do pewnych ćwiczeń, ale był do okiełzania, słuchał się mnie i całkiem dobrze mu szło. Między innymi wyławiał szczypcami z pojemnika z fasolą szklane kamyki. Raz to już kiedyś ćwiczył, pani Kamila zaobserwowała postęp, ale ma jeszcze problem z otwieraniem szczypiec.
W piątek ostatnie zajęcia u Asi w Warszawie. Ćwiczyli głównie artykulację, mówienie ciągłe bez przerw pomiędzy sylabami. Ciężkie to było bardzo dla Jędrka, ale właśnie w takim bólu rodzi się jego mówienie. Rok temu w takim samym bólu Jędrek uczył się powtarzać proste sylaby. Teraz to żaden problem, wtedy był ogromny. Niestety teraz będziemy mieli przerwę w tej terapii. W czerwcu jeden wyjazd do Krakowa do pani Eli, a potem w lipcu turnus u Asi. Od lipca zaczynamy erę turnusów. Napiszę o tym kiedyś.
Wczoraj Jędruś ładnie ćwiczył na SI, aczkolwiek marudził i protestował, jak tylko coś było nie po jego myśli. Ale pani Gosia umie z nim współpracować i go okiełzać. Fajnie, że mamy te zajęcia, w KTA co drugie zajęcia z SI nam wypadają (nie z naszej winy bynajmniej). Nie jest łatwo o dobrego terapeutę, który ma czas na regularne zajęcia.
Dziś byłam na basenie z Jędrkiem sama (z przyczyn różnych). Pół basenu spędziliśmy na dużym, drugą połowę na brodziku. Ależ Jędrek pięknie pływał i się bawił! Patrzyłam na niego z przyjemnością, ciesząc się, że z nim przyjechałam (jako kierowca, w czym wprawy nie mam) i że ostatnio sporo pływałam, postępy poczyniłam i mogłam spokojnie z Jędrkiem pływać, bawić się, nie bojąc się, że mnie zatopi ;) Myślałam sobie też nie po raz pierwszy, że basen jest na pewno bardzo trafioną formą terapii dla Jędrka. Nie wiem, co prawda, czy będzie to miało jakiś efekt w jego rozwoju społecznym i komunikacyjnym, czy tylko fizycznym i emocjonalnym (bo to duża przyjemność dla Jędrka), nie jest to na pewno jedyna potrzebna forma terapii, ale tak czy siak, dobrze, że to znaleźliśmy, że choć z tym trafiliśmy. Nie chcę przez to powiedzieć, że inne formy terapii są dla Jędrka niewłaściwe, ale też żadnej innej formy nie mamy w tak intensywnej ilości, z widocznymi efektami. Szczerze mówiąc ubolewam nad tym. Wciąż mi brakuje tego, by Jędrek miał intensywną jednorodną terapię, która by działała. Niestety nie jest to na razie możliwe.
W tym tygodniu nie miałam kiedy pracować z Jędrkiem w domu. Robiliśmy to tylko wczoraj. Fajnie mu szło. Lepiej mu szła praca na odległość, dokładał np. literki do literek, sam bez stania nad nimi i "modlenia się". I ułożył mi z literek słowo: ANDRZEJ ! Pracowaliśmy sobie na tych literkach i w pewnym momencie spytałam, czy wie, jakie słowo można z nich ułożyć. I ułożył SAM. Ja go tylko nieznacznie dotykałam do pleców w ramach wspomagania, którego wciąż potrzebuje. Jędruś to bardzo mądry chłopiec, niestety bardzo też zahamowany. Generalnie fajnie nam idzie praca w domu, ale ja mam świadomość, że to nie wystarczy, że ze mnie żaden specjalista, że potrzebujemy kogoś, kto by nami kierował. I z tym jest problem. Nie każdemu terapeucie zaufam, a tym, którym ufałabym, nie mają czasu. Trudno, jest co jest.
Będę szczera. Dołuje mnie, gdy czytam, czy słyszę o autystach lepiej funkcjonujących, albo mających lepszą terapię, intensywniejszą, czy bardziej trafioną do dziecka. Wiem, każde dziecko jest inne. Może nawet przy najlepszej, najintensywniejszej terapii nic byśmy wielkiego nie zdziałali. To oczywiście żaden argument, żeby rezygnować z działania. Niemniej dziś zrobiliśmy sobie odpoczynek. Spędzamy dzień niespiesznie na różnych drobiazgach. Jędruś przybiega do mnie, przytula się, zagląda w oczy, wspina się na mnie. A ja mam wrażenie, że już dawno nie spędzałam dnia tak sobie na niczym. Może zresztą zapomniałam. Ale fajnie tak nie spieszyć się, nie musieć ciągle czegoś robić.
A skąd pomysł na takie lenistwo? Dziś Jędrek ma imieniny. Świętowaliśmy tradycyjnie pizzą (Jędrka imieniny, Piotrka urodziny - za 3 dni). A Jędruś nawet usiadł z nami na parę minut do stołu i zjadł kawałek. Sukcesem jest to, że usiadł z nami, rzadko to robi. Co śmieszniejsze w restauracji nie ma z tym problemu, grzecznie siada i zajada. Niestety na restauracjo-terapię nas nie stać ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kilka słów wyjaśnienia
Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd. Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...
-
Gdy Jędrek był mały, byliśmy na pokazie zorganizowanym przez KTA - francuskiego filmu dokumentalnego "Mam na imię Sabine" nakręc...
-
Cytat: mama_blanki w Dzisiaj o 12:56:29 nie wiem, skąd takie niedowierzanie w niektórych wypowiedziach, [...] tylko trzeba z dzieckiem s...
-
Kiedy chłopcy byli młodsi, może było to nawet przed diagnozą, czytałam im często książeczkę - wierszyk Julian Tuwima o Dżońciu. Śmieliśmy s...
No to życzenia najlepsze dla Jędruli od innego dzisiejszego solenizanta - Smoka ! Litościwie powiem wobec sukcesów Mamy-pływaczki, że nie będę się upierać przy upublicznianiu jej pływającej jak to miało miejsce w przypadku Małej Foczki.. A poważnie - Haniu, ja myślę, że Wy bardzo dużo robicie dla Jędrka i ta terapia w jakiś sposób dla Niego jest trafiona, widzisz przecież postępy, nie jesteś Duchem Świętym, nie mogłaś dla Jędrka wybrać lepiej, nie zamartwiaj się proszę. Niestety, nie wszystkim doradcom i terapeutom można ufać
OdpowiedzUsuń