Co do tego, jak było w przedszkolu wczoraj, to dziś z maila od pani dowiedziałam się, że grzeczny to on był, ale jak doszło do pracy, to niestety się wkurzył i i był wobec pani agresywny. Oj, smutno się takie rzeczy czyta.
W domu zaś jest spokojny, pogodny choć ma też momenty złości.
Na basenie fajnie pływał. Rozbawił nas akcją, gdy ścigając się z Piotrkiem, który płynął obok na plecach, podpływał do brata i ręką naciskał mu na brzuch. Najnormalniej w świecie próbował go przytopić, żeby być pierwszy. Jak na Jędrka to dość niezwykłe.
Na biofeedbacku też było dobrze. Pani znowu go chwaliła.
W domu ze mną pracował ładnie. Trochę ćwiczyliśmy artykulację, ale też pisanie na alfabecie. Losował zdjęcia osób z rodziny i miał napisać, jak ktoś ma na imię. Fajnie wyszło z ciocią Agnieszką. Wylosował ją jako trzecią czy czwartą, najpierw okazał niezadowolenie. Ja na to, żeby go uspokoić - możesz pisać skrótem (że niby Aga), a on pisze AGN... i się śmieje. No i napisał Agnieszka. Niestety wciąż jest to ze wspomaganiem (słownym czy dotykowym, w Jędrku jest dużo obaw, dużo niepewności i on tego wsparcia potrzebuje), ale wierzę, że za jakiś czasu będzie pisał już na tyle samodzielnie, że będzie to ewidentne dla sceptyków również. I jeszcze jedna ciekawa sytuacja. Wymyśliłam sobie na koniec tego ćwiczenia, że spytam Jędrka, która z osób na obrazkach nie jest Polakiem (mamy szwagra Włocha). Jędrek gdy zobaczył, że kolejny raz rozkładam zdjęcia i pytam go, chwycił cokolwiek z brzegu po czym zdenerwowany wyszedł z pokoju. Sam jednak wrócił za chwilę, sam usiadł przy stole i podał mi prawidłową osobę. Kolejny przypadek?
A mieliśmy dziś jeszcze jedną fajną sytuację. Oglądamy film, Jędrek nam przeszkadza. W pewnym momencie zaczął się domagać by wyciągnąć mu kredki zza tapczanu, gdzie je chwilę wcześniej sam wrzucił.
Andrzej pyta: Kto je tam wrzucił?
Jędrek milczy.
Andrzej: Powiedz: Ja
Jędrek: Ja
Andrzej: A po co? Żeby tata miał zajęcie? Powiedz: żeby tata miał zajęcie.
Jędrek: (bez żadnego wspomagania, podpowiadania, wymuszania, sam z siebie): TA-TA ZA-JĘ-CIE.
Osłupiałam z zachwytu. Nie dość, że dwa słowa bez wspomagania, to jeszcze sobie je wybrał ze zdania. No i słowa 'zajęcie' nigdy artykulacyjnie nie ćwiczyliśmy.
Poza tym jest dla mnie bardzo przytuliński. W czasie części filmu przesiedział mi na kolanach przytulając się i zaglądając w oczy. Fajne to, jak mały autik tak do człowieka lgnie.
sobota, 6 listopada 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kilka słów wyjaśnienia
Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd. Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...
-
Gdy Jędrek był mały, byliśmy na pokazie zorganizowanym przez KTA - francuskiego filmu dokumentalnego "Mam na imię Sabine" nakręc...
-
Cytat: mama_blanki w Dzisiaj o 12:56:29 nie wiem, skąd takie niedowierzanie w niektórych wypowiedziach, [...] tylko trzeba z dzieckiem s...
-
Kiedy chłopcy byli młodsi, może było to nawet przed diagnozą, czytałam im często książeczkę - wierszyk Julian Tuwima o Dżońciu. Śmieliśmy s...
Super czyta się takie rzeczy ;) Brawo dla jędrka :) Oby więcej takich sytuacji :) Pozdrwionka ania (mandrynka.bloog.pl)
OdpowiedzUsuń