sobota, 12 lutego 2011

Tata Autika dorwał sie do bloga

Ja dzisiaj krótko. Chciałem publicznie wyrazić uznanie i docenić talent organizacyjny mojej żony, deszczowej-mamy :)
Bo ja to tu jestem bardziej od czarnej roboty, przywieźć, zawieźć, czasem nakarmić i zabawić, ale ktoś to wszystko musi logistycznie zorganizować, te terapie, turnusy, zaświadczenia lekarskie, orzeczenia przeróżniaste. Ktoś musi przygotować i o terminach pamiętać. Mówię wam, kalendarz mojej żony wygląda czasem jak zapis rozgrywki szachowej. To co jest na googlowskim kalendarzu na blogu to już efekt końcowy, i tylko zajęcia Jędrka, a mamy jeszcze drugie dziecko i parę innych spraw i terminów do poukładania razem.
Haniu, jesteś wielka. Chapeau bas

8 komentarzy:

  1. Hehe, wpis z serii: kto nas doceni, jak nie my siebie sami;)
    Dziękuję, mężu:)

    A tak na marginesie, to ten tydzień przerósł mnie emocjonalnie z ilością spraw do zaplanowania, zorganizowania itd. Niby dałam radę, ale jestem wyczerpana.

    OdpowiedzUsuń
  2. przypomniał mi się tekst z Hanny Banaszak (trochę inny kontekst - choć też sprawa dotyczyła mężczyzn;)
    "zapisany mam terminarz jakby go obsypał mak
    tak, tak, tak jakby go obsypał mak
    nawet żeby pójść do kina też mi często czasu brak
    tak, tak, tak, też mi często czasu brak, brak, brak"
    - to może na przekór wszystkiemu wypad do kina?:))

    OdpowiedzUsuń
  3. deszczowy tata12 lutego 2011 22:50

    Kasiu - to my, tak na przekór, zrobiliśmy sobie wypad do teatru. Na "Bal manekinów". W końcu karnawał mamy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. i tak trzymać:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię Hannę Banaszak i tą piosenkę też:)
    A z tym kinem to trzeba pomyśleć. Chłopaków wyślemy do kina na bajkę a my do herbaciarni albo cukierni. O! to jest myśl

    OdpowiedzUsuń
  6. Bo tak juz jest z kobietami, mamami... szczególnie w sytuacjach które determinują do bardziej zorganizowanego życia, dla kogoś najważniejszego...
    a w takim codziennym życiu - moja koleżanka wyjeżdżała na trzy dni na szkolenie, zostawiła mężowi rozpiskę co ma wykonać. oczywiście obiady przygotowane pomrożone, zakupy zrobione... pozostały drobne codzienne czynności... oburzony małżonek spytał czy to plan na tydzień, bo on się na pewno nie wyrobi:)))
    oczywiście nie podejrzewam deszczowego-taty o taką postawę:))

    OdpowiedzUsuń
  7. deszczowy tata13 lutego 2011 23:24

    taaak, zdecydowanie. To sytuacja determinuje i wyższa konieczność.

    OdpowiedzUsuń
  8. wspaniale jest gdy ktoś doceni to co robisz.moj mąż zostawił mnie z tym samą.zazdroszcze

    OdpowiedzUsuń

Kilka słów wyjaśnienia

 Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd.  Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...