sobota, 2 lipca 2011

Nie ma lekko

Z autystą łatwo nie jest. W tamten weekend pięknie pracował ze mną przy stoliku, o czym wspominałam. Potem mieliśmy kilka dni przerwy (cd moich zawodowych stresów, o których staram się tu nie pisać) i wczoraj znów wróciliśmy do pracy. No i pracował nieźle, ale lamentował przy tym, że ho ho. Jakby mu się krzywda jakaś działa. Ale, że ja ostatnio wrażliwa jestem na to, że dziecko mną rządzi i manipuluje, to się nie dałam. Miały być zajęcia 45 minutowe (jak lekcja w szkole) to były. I to dwu czy trzykrotnie (ale nie pod rząd). Przy pracy raczej nie daję Jędrkowi sobą manipulować, w życiu codziennym niestety tak.  Dziś również zaczął pracę od lamentów. Ale już znacznie mniej tych lamentów było, dość szybko się uspokoił. A jak pięknie pracował. Jak pięknie odpowiadał mi i pokazując palcem na napisy i odpowiadając słownie i to samodzielnie(!) na pytania typu: kto? co? co robi? itd do zdań typu: Pani gotuje zupę. Pan zmywa talerz. Pięknie! Dobrze, że taki to miało finał bo te lamenty mnie już z lekka załamały. Nie no, tak łatwo to ja się nie załamuję, ale pomyślałam sobie, że jak on na turnusie tak będzie lamentował, to nas Asia wywali z kolejnego turnusu, mówiąc byśmy pojechali odpoczywać (ona uważa, że Jędrek ma za dużo zajęć i powinien więcej odpoczywać). A ja uważam, że to nasz ostatni dobry moment na turnusy, a odpocząć Jędrek może w między czasie bo i tak nie wie co robić z wolnym czasem.
No i robi głupoty. Ma swoje rożne ciekawe fiksacje. Ostatnio jest bardzo porządkowy. Trzeba uważać bo wyrzuca różne rzeczy do kosza. Od dawna też pakuje masę rzeczy za łóżko (przeważnie swoje zabawki). Nic nie może leżeć na stole, bo też zostanie uprzątnięte. Najgorzej, że ostatnio nic nie może być w koszu na brudną bieliznę bo Jędrek wszystko to przekłada na pralkę. No nie ma lekko.
Ale jedną rzeczą mnie wczoraj zachwycił. Miał tubę z czekoladkami i nagle patrzę jest tuba, a czekoladek brak. Jako, że on czekolady nie lubi (co jest dla mnie najwyższym dowodem na dziwactwo mojego dziecka;), więc wiedziałam, że musiał gdzieś wyrzucić-schować. Nie licząc na wiele poprosiłam go, by zaprowadził mnie i pokazał, gdzie są czekoladki. No i zaprowadził mnie do pokoju Piotra i pokazał na łóżko. I były tam (za łóżkiem). Ale się ucieszyłam, że się przemógł i pokazał:)

3 komentarze:

  1. Ewa, mama Rafała3 lipca 2011 10:47

    A więc życzę takiego zapału i chęci do ćwiczeń, jakie ma moja pociecha........to mnie się czasem chce polamentować.

    Mój syn też czekolady nie lubi.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Trudne do wyobrażenia, ale mam nadzieję, że Jędrek do tego dorośnie. Przypomnij mi, ile lat ma Rafał.

    OdpowiedzUsuń
  3. ewa,mama Rafała12 lipca 2011 11:23

    http://pomozcierafalkowi.bloog.pl/id,329969248,title,dlaczego-terapia,index.html

    OdpowiedzUsuń

Kilka słów wyjaśnienia

 Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd.  Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...