Pierwszy pełny tydzień szkolny za nami. Nie było źle. W naszym odczuciu było dobrze. Jędrek szedł do szkoły chętnie, w podskokach. Ładnie tam wszystko zjadał (obiad i kanapki). Siadał do stolika, kiedy było trzeba, nawet coś tam robił ;) Porządnie zezłościł się raz, w piątek już po lekcjach kiedy miał problem łazienkowy (nic to, to się dogra, pani Ania musi Jędrka lepiej poznać by wiedzieć jak mu pomóc).
Jestem też po pierwszej wywiadówce (w przedszkolu nie chodziłam, zawsze chodził Andrzej; mnie by to kosztowało za dużo emocjonalnie). A tu przeżyłam i nawet miło było. Trafiła się Jędrkowi super wychowawczyni. Wygląda na to, że będziemy mogły współpracować (z doświadczenia wiem, że nie zawsze to jest możliwe; nauczyłam się, że czasem muszę odpuścić terapeucie, oni robią swoje, ja się nie wtrącam, bo nasze wizje się mijają i nie widzę możliwości ścisłej współpracy, ale tu wydaje mi się, że będzie inaczej). We wtorek mamy się spotkać we troje (pani Agnieszka, Jędrek i ja). Pani Agnieszka chce bym pokazała jak pracuję z Jędrkiem, jak osiągnąć to by lepiej współpracował, jak mu pomóc), ja chętnie zobaczę, jak Jędrek teraz pracuje z panią Agnieszką, może ustalimy, co mam robić w domu (oprócz wycinanek, które mam zlecone :)
Uczciwie jednak wyznaję, że w tym tygodniu nie pracowałam z Jędrkiem wcale. Za dużo miałam na głowie różnych spraw. Jędrek miał więc "lajcik". Tylko szkoła i codziennie (oprócz poniedziałku) basen. Teraz zaś pojechał z tatą na koniki.
Następny tydzień będzie już dużo obfitszy. W szkole dochodzą dodatkowe zajęcia - rewalidacja itd. W sumie ma średnio 6 lekcji dziennie. Jak to zobaczyłam, to zaczęłam się zastanawiać, czy go zapisywać jeszcze na coś innego oprócz basenu. No, ale... skoro załapaliśmy się na zajęcia w KTA (z pedagogiem i SI) i w AUTI (z pedagogiem, logopedą i Weronikę), to żal by było nie skorzystać. I znowu wchodzimy w kierat typu: teraz mamy dużo zajęć, odpoczniemy, jak to się skończy. Teoretycznie do końca roku kalendarzowego. W tamtym roku też tak miało być, a wyszło jak wyszło, że tyraliśmy cały rok. Ale z drugiej strony Jędrek jak wraca do domu o 15.oo i nie ma nic, to się nudzi, nie ma co ze sobą zrobić. A nuda to rzecz straszna. Trzeba mu więc jakoś organizować czas.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kilka słów wyjaśnienia
Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd. Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...
-
Gdy Jędrek był mały, byliśmy na pokazie zorganizowanym przez KTA - francuskiego filmu dokumentalnego "Mam na imię Sabine" nakręc...
-
Cytat: mama_blanki w Dzisiaj o 12:56:29 nie wiem, skąd takie niedowierzanie w niektórych wypowiedziach, [...] tylko trzeba z dzieckiem s...
-
Kiedy chłopcy byli młodsi, może było to nawet przed diagnozą, czytałam im często książeczkę - wierszyk Julian Tuwima o Dżońciu. Śmieliśmy s...
Dzielnie sobie poczyna Jędruś :) Super oby tak dalej :) Naprawdę dużo zajęć ma Jedrek :) To dobrze ;) Podziwiać i jędrka i mamusię i tatusia ;) Pozdrowionka dla was ;)
OdpowiedzUsuń