sobota, 7 stycznia 2012

Chcę spać.

Jak jest lepiej, piszę chętniej. Gdy gorzej, najchętniej nie odzywałabym się wcale. Początek tygodnia był dobry, a potem coraz gorzej. W czwartek Andrzejowi siadła cierpliwość, mnie dziś w nocy (czwarta porypana noc z rzędu). Nie wiem, czy to skutek tego, ale dziś Jędrek odreagował i w domu i na basenie. Niby było dobrze, a tu na koniec (dobrze, że nie na początku) nagłe złość. Jakby miał ochotę się z nami pobić, pokłócić. Podrapał mnie i w ogóle był nie do wyciszenia. Dopiero w domu się uspokoił, poprzytulał. Staram się chodzić wokół niego na palcach, być uważną na jego humory, nastroje, potrzeby. Ale czasem wysiadam. Czasem miałoby się ochoty wysiąść z tego pociągu i już do niego nie wrócić, ale takiej opcji nie ma.
Chciałabym przespać całą noc. Marne na to szanse, ale chciałabym. Przydałoby się i Jędrkowi, i mnie.

3 komentarze:

  1. No i nastąpił mały cud. Jędrek spał do 6.30. Ja co prawda spałam niespokojnie i na każde jego sapnięcie reagowałam automatycznym niepokojem, czy to już koniec spania, ale nie ma co narzekać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Haniu i Andrzeju: przesyłam Wam wirtualne uściski.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie dziękujemy:) I też ściskamy.

    OdpowiedzUsuń

Kilka słów wyjaśnienia

 Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd.  Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...