środa, 2 maja 2012

Ósmy dzień wyjazdu

Sytuacja, nasilenie trudnych zachowań Jędrka wymusiło na nas to, że tym się teraz głównie zajmujemy. Usiłujemy zapanować nad Jędrka zachowaniami. To bardzo ciężka praca. Na tym się głównie skupiam. Nie będę tu tego szczegółowo opisywać, muszę mieć do tego pewien dystans, żeby to zrobić. Na razie walczymy. Dziś jestem po trzech dużych starciach z Jędrkiem. Wykańczające emocjonalnie, ale trzymam się dzielnie. Tylko dzięki Magdzie, bo bez jej wsparcia i rad nie dałabym rady. W skrócie powiem tak: walczymy o to, by Jędrek oduczył się wymuszać na nas agresją i złym zachowaniem różne rzeczy. By nauczył się ładnie prosić. Ale żeby to osiągnąć musimy przejść ciężki okres. Bo nie możemy reagować na jego agresję i złe zachowanie. On nie może wtedy nic osiągnąć. A że dotychczas to on rządził w wielu sytuacjach, więc tym bardziej jest to trudne, bo Jędrek walczy jak lew o swoje utracone prawa.
Może ktoś powiedzieć, czemu robicie to teraz, zamiast np. po turnusie. Tak wyszło. A jak już zaczęłam nie do końca świadomie wówczas, co mnie czeka, to już teraz świadomie nie możemy się wycofać.
Z jednej strony trochę nam to psuje wyjazd, z drugiej są już pewne osiągnięcia, które nam życie ułatwiają. Poza tym ta walka jest bardzo, bardzo ciężka i gdybyśmy mieli to robić normalnie pracując, to byśmy chyba nie dali rady nerwowo i emocjonalnie. A tak skupiam się tu głównie na tym. 
Dodatkowo uczymy się wzmacniać pozytywne zachowania Jędrka. To też nie jest takie proste.
I tak to kontrola zachowań Jędrka wzięła górę nad delfinoterapią. Bo sytuacja tak kazała.
A na delfinach dziś (piąta sesja) było dobrze. Jędruś był co prawda z lekka nieobecny (cóż, dwa wielkie poranne starcia zrobiły swoje), ale był grzeczny i pięknie pływał na delfinie.
A po południu poszliśmy na pokaz sztuczek fok i delfinów. To było ekstra. Choć Jędrkowi się podobało średnio i już w połowie chciał wychodzić, ale byliśmy nieugięci.
Poza tym kąpiel w basenie była cudna mimo tego, że z powodu deszczu na basenie wewnętrznym (moim ulubionym) dziś tłumy. I mimo tego, że Jędrek mi w pewnym momencie zginął i mocno spanikowałam (bałam się, że gdzieś wybiegł w kąpielówkach, że się gdzieś poślizgnie. A teren tu duży, można by się długo szukać). Na szczęście się znalazł. Teraz ja odreagowuję cały dzień, a chłopcy poszli na kolację. Czasem musimy robić zmiany - dyżury przy Jędrku, by drugie mogło odzipnąć, odreagować.

8 komentarzy:

  1. mama epileptyka2 maja 2012 22:39

    jesteście niesamowici. podziwiam siłę charakteru, silną psychikę, wasze pozytywne nastawienie i w ogóle czytam wasz blog z podziwem. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hania, odwalacie teraz koszmarnie trudną i bardzo ważną robotę. Trzymam kciuki bardzo mocno! Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja sie dzis czuje jak partacz, ktory swoim nieumiejetnym zachowaniem doprowadza dziecko do trudnych zachowan.

    OdpowiedzUsuń
  4. I niczego sensownego nie potrafi go nauczyc.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ales zagadala! Jestes najlepsza mama na swiecie. nielatwo taka byc jak sie ma chore dziecko. a wy przechodzicie samych siebie. niewielu rodzicow tak poswieca sie dla swojego dziecka...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ela, dzięki.
    Ale niech się upewnię. Która Ela. Ela T.?

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie:) tu ela s-r:) i nie ma sprawy... Haniu mam nadzieje ze pomimo tych trudnych zachowan Jedrka to troszke tam poodpoczywacie...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ela, sama jesteś sobie winna;) Nie zmieniaj nicka, jesteś Sardynka, a nie Ela. Wiem, że sardynka przy delfinie brzmi mało reprezentacyjnie, ale ja lubię sardynki. Zwłaszcza w sosie pomidorowym.
    A co do odpoczynku - niestety nie ma takiej opcji. Nie tym razem.

    OdpowiedzUsuń

Kilka słów wyjaśnienia

 Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd.  Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...