Uff, czas by zauważyć i napisać coś pozytywnego, lekkiego. Świata swoim gadaniem nie zbawię, chyba tylko wrogów sobie narobię. Baa, jakiego świata, ja mam problem ze "zbawieniem" swego dziecka. Pewnie jest coś w tym, żem matka nieudolna. On dziecko, trudne wyjątkowo, ja matka nieudolna - to Ci komplet:) Nic to, nic to. Tacy też muszą być. Może po to, żeby kiedyś napisać książkę - historię - pasmo naszych porażek. Jedna koleżanka mi powiedziała, że taka książka by się jednak przydała. Ku przestrodze.
Ależ optymizmem powiało, nie?;) A bo to życie nie takie różowe. La vie en rose tylko w piosence. A może to kwestia patrzenia? Na to samo można patrzeć różnie i interpretować to inaczej, mniej lub bardziej optymistycznie. A wiec poszukujmy różowego.
Jędrek się zmienił. Piszę o jego trudnych zachowaniach, o tym, że bywa agresywny i to jest przykre i ciężkie (zwłaszcza jak nie rozumiemy skąd się bierze jego złość), ale jest też druga strona. Jędrek jest dużo bardziej kontaktowy i w domu i poza domem. Serce mi się śmieje, jak widzę, jak razem łobuzują z Piotrkiem, jak Jędrek się zaśmiewa, prosi o zabawę, jak łatwiej wyraża swoje potrzeby i zachcianki. Jak dużo bardziej jest zainteresowany światem. Przecież kiedyś miał zestaw 4 klocków i to mu wystarczało na kilka miesięcy. Teraz co nie raz jego zabawki, jego formy spędzania czasu się zmieniają, ciągle szuka czegoś nowego. Owszem to jest dla nas trudniejsze, ale z drugiej strony świadczy o jakimś rozwoju. I w takie cudny kontakt emocjonalny wchodzi przy zabawie. Ja se w ogóle myślę, że myśmy za mało czasu i sił poświęcali tej sferze. No bo trzeba było pracować, terapię ciągnąć. Mea culpa, mea culpa. A teraz przedkładam naszą przyjemność i spokój nad terapię. Terapia przez miłe, spokojne życie. Musimy odetchnąć, musimy złapać spokój i równowagę. To oczywiście nie znaczy, że przestaliśmy robić cokolwiek, nie jeździmy na żadne zajęcia i nic nie robimy w domu. Z Jędrkiem tak się nie da, zanudziłby się chłopak. Ale aktualnie przedkładam nasz komfort nad tzw. terapię i preferujemy formy przyjemne (typu basen, konie itd).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Na skraju... niestety nie lasu
Strasznie dawno tu nie pisałam. Prawie już zapomniałam jak to robić. Trudny to rok. Od ubiegłego roku szkolnego Jędrek ma nową panią terap...
-
Cytat: mama_blanki w Dzisiaj o 12:56:29 nie wiem, skąd takie niedowierzanie w niektórych wypowiedziach, [...] tylko trzeba z dzieckiem s...
-
Kłopoty ze skórą Jędrka trwają. Mimo diety raz jest lepiej raz gorzej. Dziś otrzymaliśmy wyniki badań. Wyszło, że Jędrek ma helikobakter, ch...
-
To będzie bardzo trudna notatka. Notatka podsumowująco-rozliczająca naszą dotychczasową terapię. Czuję się w obowiązku o tym napisać bo wiem...
U nas też okres wzmożonej agresji, a ja mam wyrzuty sumienia, że za mało pracujemy, a za bardzo cieszymy się žyciem na basenach i placach zabaw. Ech. Trzymajcie się :)
OdpowiedzUsuńHANKA!!!!! jak jeszcze raz usłyszę matka nieudolna to pojade i wklepie na goły nie bacząc na nikogo!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńciekawe, czy to podchodzi pod groźbę uszkodzenia ciała;)
OdpowiedzUsuńTo nie grozba, to obietnica;)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że kusząca ;)
OdpowiedzUsuńZ usmiechem przeczytalam ten wpis. Pamietasz, jak kiedys bronilas tych wszystkich godzin terapii, a ja durna sadzilam, ze to tak latwo zrozumiec, ze terapia dziecka z autyzmem niekoniecznie przez specjalistyczna terapie musi sie odbywac:) wiem, ze na pewno ciezko rezygnowac bez wyrzutow sumienia, ale "nic-nie-robienie" wcale nie musi oznaczac nieudolnosci wychowawczej i doslownego nie robienia niczego. Czasem przez po prostu w miare przyjemne spedzanie czasu robisz wiecej, niz wybitny specjalista przez wiele lat. Nie zapominaj o tym.
OdpowiedzUsuń