W ubiegłym tygodniu we wtorek Jędrek przyniósł z Ośrodka pozytywny wpis w zeszycie. W środę już nie najlepszy (nie współpracował, trochę się złościł). W czwartek dzwoniono do nas, by zabrać go z Ośrodka wcześniej bo jest chory. Zabraliśmy. Faktycznie trochę kaszlał, ale ponieważ jego stan nie wydawał nam się jakiś bardzo ciężki (a my pracować musimy), w piątek poszedł. Nie było dobrze. W zeszycie przyniósł niefajny wpis, że nie współpracował, że chory itd. Faktycznie zauważyliśmy, że choroba mu się rozwinęła. Poczuliśmy się, jak wyrodni rodzice. Weekend przesiedzieliśmy w domu. W sobotę Jędrek sobie jeszcze pochorował, ale w niedzielę już było nieźle. Sporadycznie odkasływał (ale ładnie, wykrztuśnie). W poniedziałek, jeszcze dla pewności został w domu. Niestety noc z poniedziałku na wtorek miał trudną. Nie spał, awanturował się nad ranem, jak już dawno nie było. Byłam wykończona fizycznie i emocjonalnie. On pewnie też. Poszedł do Ośrodka i ... nie było dobrze. Przed południem telefon, że Jędrek chory i żeby go zabrać. Andrzej po niego przyjechał, a Jędrek po powrocie do domu - w jak najlepszej formie. Cały w skowronkach, oznak choroby brak. Symulant jeden:) Dziś więc poszedł do Ośrodka w wpisem w zeszycie ode mnie;) I było nieźle.
Po szkole pojechali chłopcy na dogoterapię i Zosia byłą zachwycona (podobno, tak mi mąż przekazał). Jędrek podobno sam z siebie wygłaskał Tolę, a gdy ta odeszła, poszedł za nią dalej ją głaskać. I jak to się ma do wpisu z oceny semestralnej Jędrka, że nie reaguje w ogóle na psa? Może nikt mu nie dał po prostu szansy zareagować. Bo on musi mieć swój czas, swoje warunki.
Jestem ostatnio przybita dość mocno. Pocieszam się, jak mogę, że mam się z czego cieszyć. Nawet się zastanawiałam, czy nie na tym się skupiać, choćby na siłę. Wypisywać sobie, z czego powinnam się cieszyć i za co Bogu (?) dziękować. Ale .... może i na doła trzeba mieć czas i miejsce.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kilka słów wyjaśnienia
Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd. Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...
-
Gdy Jędrek był mały, byliśmy na pokazie zorganizowanym przez KTA - francuskiego filmu dokumentalnego "Mam na imię Sabine" nakręc...
-
Cytat: mama_blanki w Dzisiaj o 12:56:29 nie wiem, skąd takie niedowierzanie w niektórych wypowiedziach, [...] tylko trzeba z dzieckiem s...
-
Kiedy chłopcy byli młodsi, może było to nawet przed diagnozą, czytałam im często książeczkę - wierszyk Julian Tuwima o Dżońciu. Śmieliśmy s...
bajki po angielsku dosły do pani zeby Jędrek mugł sobie oglądas bajki po angielsku były na Emailu
OdpowiedzUsuńDziękuję. Doszły. Ale wolę, żeby oglądał bajki po polsku.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zainteresowało to, co napisałaś o psie. Elka też z przedszkola przynosi czasem takie wpisy, że mam wrażenie, że to o innym dziecku. Tego nie robi, na tamto nie reaguje, coś tam jeszcze nie teges, a ja wiem (naprawdę biorąc poprawkę na rodzicielskie tiutiu niuniu nad dzieciąteczkiem) że umie i robi. Rozumiem, że to zależy od warunków, hm, ale czy w specjalistycznym ośrodku nie powinno być lepiej? Miewam mieszane uczucia.
OdpowiedzUsuńNo wiesz, może i powinno być lepiej, ale nasi terapeuci nie są Panem Bogiem. Też im nie wszystko wychodzi. Wielokrotnie rodzic potrafi lepiej dotrzeć do dziecka i więcej od niego uzyskać (bo go lepiej zna, wyczuwa, dziecko ma większe zaufanie). Ja widzę duże ograniczenia wszelkiej maści specjalistów (co nie znaczy, że sama nie mam takich ograniczeń). Mimo wszystko na obecnym etapie pozostawiam Jędrka terapię specjalistom, pomimo świadomości ich ograniczeń:)
OdpowiedzUsuńCo do naszej dogoterapii. Z tego co wiem w naszym Ośrodku jest ona grupowa. A Jędrek mimo tego, że miał dogo już ze 2 czy 3 lata temu (jak mi się czas miesza), to indywidualnie i nie było to same pasmo sukcesów. Dlatego w sumie jestem w stanie przyjąć, że w nowym miejscu, z nową terapeutką, nowym psem, w grupie, moje dziecko sprawia wrażenie niezainteresowanego. Nie ubolewam. To ich problem;)