piątek, 4 kwietnia 2014

Dni Wiedzy o Autyzmie w Białymstoku

Ostatnie dwa dni spędziłam z autyzmem, tzn. na sympozjum i warsztatach na ten temat zorganizowanych przez nasze białostockie KTA. W środę przez kilka dobrych godzin słuchałam wystąpień na temat praw autystów, diagnozy, terapii, aktywizacji zawodowej itd. Wyglądało to mądrze i ciekawie, ale ... strasznie mnie przygnębiło.
Według danych amerykańskich obecnie 1 na 60 kilka dzieci rodzi się autystyczne. U nas w Polsce pewnie jeszcze trochę mniej, ale wiadomo, że to w tą stronę idzie. Przerażające. Zjawisko masowe, a świadomość o nim w społeczeństwie wciąż niewielka. Zastanawia mnie, jak sobie społeczeństwa z tym poradzą za jakiś czas. Nie chcę straszyć autystami, ale nie ma co ukrywać, że potrzebują oni specjalnego traktowania, specjalnych warunków, a to wszystko jest bardzo kosztowne.
Oczywiście autyzm autyzmowi nie równy i wielu z tych autystów to ludzi, z których społeczeństwo może mieć duży pożytek, zwłaszcza jeśli otworzy się na odmienność drugiego człowieka. Ale takie Jędrki? Czy społeczeństwo znajdzie w sobie tyle człowieczeństwa, by stworzyć im warunki, by mogli godnie żyć? Tu nie wystarczą okruchy z pańskiego stołu, tu potrzebne są ogromna nakłady na domy dla dorosłych autystów (aktualne domy pomocy społecznej kompletnie się do tego nie nadają, tak jak zwykłe państwowe szkoły nie są w stanie przyjąć autystów, często nawet tych mniej zaburzonych, choć to, myślę, będzie musiało się zmienić bo skala zjawiska jest ogromna).
Wieczorem, już można powiedzieć tradycyjnie bo po raz trzeci, zapalaliśmy Ratusz na niebiesko łącząc się symbolicznie w ten sposób ze społecznością autystyczną całego świata w ramach Światowego Dnia Wiedzy o Autyzmie. Było nas znacznie więcej, jak rok temu. Mój mąż był bardzo zaangażowany w akcję. Nic dziwnego, to zapalanie na niebiesko Ratusza to w końcu takie trochę jego "dziecko". A jego kolega Wojtek Kaczmarczyk robił piękne zdjęcia:



Jędrkowi na imprezie się podobało bo były cukierki i można było sobie pobrykać. Piotrek zaś z zainteresowaniem oglądał występy magika.

W czwartek byłam na warsztatach - spotkaniu z prof. Marion Hersh ze Szkocji, uczoną, pracownikiem tamtejszego uniwersytetu, wynalazcą technicznych udogodnień dla niepełnosprawnych, a jednocześnie kobietą z dużą wadą wzroku i zespołem Aspergera. Oryginalna bardzo, dziwaczna, wspaniała. Za asystentkę ma polską niewidomą Hannę Pasterny. Pani Hanna o ich nietypowym tandemie napisała książkę, którą nabyłam i której lekturą zamierzam się cieszyć, tak jak spotkaniem tych pań na żywo.

3 komentarze:

  1. Także uważam, że należy ciągle wracać do tematu, żeby nasze społeczeństwo dostrzegło w końcu potrzeby osób z autyzmem. Myślę, że takie akcje jak Światowy dzień Świadomości Autyzmu są bardzo potrzebne. Nawet, jeśli ktoś pomyśli o problemie chociaż przez chwilkę, zawsze to lepsze niż nic. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam, czytam informacje na temat dzieci z autyzmem i jestem przerażona statystykami. Moja synowa pracuje w przedszkolu dla dzieci chorych i stąd też moje zainteresowanie tematem, ale też dlatego że robiłam sobie niedawno badanie Analiza Pierwiastkowa Włosów i dowiedziałam się,że u dzieci z autyzmem takie badanie daje wspaniałe wyniki. Na początek sprawdzenie ilości toksyn w organizmie dziecka a póżniej oczyszczanie i to wielu dzieciom pomogło.Zainteresowanych rodziców zapraszam po więcej informacji 796665396.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. "Według danych amerykańskich obecnie 1 na 60 kilka dzieci rodzi się autystyczne. U nas w Polsce pewnie jeszcze trochę mniej, ale wiadomo, że to w tą stronę idzie."

    Nie w tym rzecz. Problem polega na tym, że u nas jest kiepska diagnostyka i panuje ogólna nieświadomość problemu. Ludziom brakuje aparatu pojęciowego, który umożliwiałby nazwanie cech autystycznych. W USA diagnozuje się co drugi przypadek, w Polsce może co dziesiąty, albo nawet tego nie. Jeśli Polska liczy 35 mln mieszkańców, to nawet w przypadku 1 autysty na 100 ludzi, mamy rzeszę 350 tys. rodaków dotkniętych problemem. To "miasto" porównywalne z Białymstokiem, a nawet Lublinem! Gdyby prawdą było, że stosunek ten jest jak 1:60, to mamy nie Lublin, ale Poznań. W samym Białymstoku powinno żyć ok. 3000 osób ze spektrum autyzmu.

    OdpowiedzUsuń

Kilka słów wyjaśnienia

 Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd.  Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...