Ubiegły tydzień spędziliśmy w Kopanicy, za Augustowem, na działce mojej kochanej koleżanki Joli. Od ośmiu lat spędzamy tam tydzień w wakacje (pierwszy raz byliśmy, gdy Jędrek miał 4 lata). Wszyscy tam czujemy się jak w domu. Kochamy to miejsce. Tym razem było ... fantastycznie. Trudno sobie wyobrazić, by mogło być lepiej. Pogoda cudna. Miejsce cudne. My zrelaksowani. Oddawaliśmy się niespiesznie przyjemnościom. Jeździliśmy rowerami po okolicy (głównie starymi znanymi nam szlakami, ale zrobiliśmy też nową trasę do Przewięzi i Suchej Rzeczki). Ja statecznie delektując się widokami. Chłopaki bardziej wyczynowo delektując się wynikami z endo-modo. A Jędrek to chyba na dwa fronty (lubi jeździć szybko, ale trawki poskubać po drodze też lubi). Kąpaliśmy się w jeziorze i często mieliśmy całe jezioro tylko dla nas. Ja przepływałam sobie jezioro, a chłopaki zabawiali się na materacu-statku pirackim. Piotrek był kapitanem, Jędrek pierwszym oficerem (zdegradowanym w pewnym momencie do roli majtka za dezercję). Cudnie się chłopcy bawili. Jędrek roześmiany, Piotrek uważny na brata, ale też znajdujący przyjemność w zabawie. Wieczorem grillowaliśmy i to jest ten cudny jedyny tydzień w roku, kiedy to mój mąż robi obiad :-) W tym roku szczególne wzięcie miał boczek kupowany w sklepie "U Krystyny" w Tobołowie, naszym ukochanym sklepie, gdzie obowiązkowo bywaliśmy codziennie, nie tylko po dostawy boczku, ale i drożdżówki, colę ze szklanej butelki, lody Marsy i Snikersy, świeże piwo (niespasteryzowane?) itp itd. Wieczorami graliśmy też w karty i gry planszowe. I tu nowość. Jędrek nie tylko, że siedział nami na dole, ale siadał do stołu obok i grał razem (na zasadzie podawania kart, rzucania kostką itd). Wykazywał przy tym dużą cierpliwość. I nikt go do tego nie zmuszał, to było zgodnie z jego decyzją i wolą. Jędruś przez cały pobyt był grzeczny i ułożony, niczego nie zbroił. Mogłam też sobie smakowicie poczytać.
Było pięknie. A zdjęcia dołączę, jak mi mąż udostępni.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kilka słów wyjaśnienia
Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd. Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...
-
Gdy Jędrek był mały, byliśmy na pokazie zorganizowanym przez KTA - francuskiego filmu dokumentalnego "Mam na imię Sabine" nakręc...
-
Cytat: mama_blanki w Dzisiaj o 12:56:29 nie wiem, skąd takie niedowierzanie w niektórych wypowiedziach, [...] tylko trzeba z dzieckiem s...
-
Kiedy chłopcy byli młodsi, może było to nawet przed diagnozą, czytałam im często książeczkę - wierszyk Julian Tuwima o Dżońciu. Śmieliśmy s...
Az poczulam ten klimat.... pieknie.
OdpowiedzUsuń