Dziś w Sylwestra nie mieliśmy żadnych zajęć zewnętrznych, tylko domowe. Zrobiliśmy:
- spinacze na koszyk, według wzoru
niebieski-niebieski-żółty itd. Jędrek raczej szedł pawłowem:
niebieski-żółty. Poza tym cały czas ma problem by mocniej
ścisnąć spinacz. Owszem przyczepia do koszyka, ale sposobem. A
mnie chodzi o to ściskanie. Na szczęście robi to chętnie.
- układanka statek, wczoraj robiliśmy
ją pierwszy raz, dziś był drugi. Było fenomenalnie,wszystko
samodzielnie, sprawnie. Tylko jeden klocek, najpierw próbował
włożyć, gdzie trzeba, ale ponieważ miał źle odwrócony, to
zaczął wkładać, gdzie indziej. Cały Jędrek, jak mu nie
wychodzi, to zaczyna robić byle jak. I mówiliśmy pięknie STA-TEK
- sylaby z serii STA oraz TAK (+ z
innymi samogłoskami). Pięknie mówił: STA, STO, STU itd. Tak
płynnie, czysto, bez dużego wysiłku (widzę postęp). Z sylabami: TAK, TEK itp. było gorzej, robi krótką przerwę przed K. I podawał
mi sylaby z serii STA odgadując co powiedziałam z ruchów
mimicznych. Przy tych z serii TAK podawał mi je odpowiadając mi na
pytania typu: jaka sylaba jest w wyrazie np. tykać. Całkiem nieźle
mu to szło.
- dokończyliśmy wczorajszą książeczkę Cieszyńskiej, w zasadzie to zostało nam tylko kilka
wyrazów + zdania. I tu mnie zaskoczył. Jak pięknie powtarzał całe
zdania typu: OLA MA SAMOLOT. Normalnie byłam w szoku. Nie musiałam
mówić słowo po słowie tylko powtarzał w całości (oczywiście
on robił przerwy między sylabami, ale chodzi mi o to, że powtórzył
całe zdanie tylko z moją podpowiedzią mimiczną (i to się na mnie
niby nie patrzył, pisze niby, bo on niby nie patrzy a widzi, więc
nie wiem, jak to jest do końca). I jeszcze całkiem ładnie
pokazywał mi palcem na obrazku, gdzie Ola, gdzie Ula itd.
- układanka puzzle z Kubusiem
Puchatkiem i porami roku. Tylko na 4 obrazkach (każdy do innej pory
roku), żeby dopasował do innych 4 obrazków. Ćwiczymy dokładanie
puzzla do puzzla, ma z tym problem. Robi to trzymając oba puzzle w
rękach, na stole jest gorzej, ale w końcu daje radę. Poza tym
dopasowywaliśmy do tego pory roku, kartki z nazwami pór roku i tego
co jest na obrazku (liście, kwiaty, bałwan, miód) + artykulacja i
takie tam wariacje wokół tego.
- widokówka z reniferem, co ją
ostatnio męczyliśmy. Dziś było lepiej, aczkolwiek też próbował
swojej wersji typu ułóżmy wszystkie kawałki w szeregu, ale szybko
spasował i ułożył jak trzeba. Za to gdy pokazałam mu obrazek z
jego ukochanej bajki o Willy Fogu patrzył się z wielkim
zainteresowaniem i składał obrazek bez cudowania.
Generalnie pracował dobrze, aczkolwiek
po pół godzinie zaczął się denerwować. Czyżby postanowił
pracować w domu w pół godzinnych odsłonach? Mnie byłoby
wygodniej siąść raz a porządnie, ale uznaję, że dla niego to
pewnie lepiej i sensowniej. W końcu ma tylko 5 lat.
Byliśmy też dziś w trójkę na
sankach i na pontonie. Pogoda wyśmienita. Trochę
pozjeżdżaliśmy z górki, trochę pociągałam Jędrka na sankach,
potem znowu z górki. Podobało mu się aczkolwiek czasem
sygnalizował swoje niezadowolenie i nie do końca wiedziałam o co
chodzi. Może marzły mu ręce. Niestety za Chiny Ludowe nie chce dać
sobie założyć rękawiczek :( Chyba musimy iść we dwoje z
Andrzejem na podwórko i na siłę mu je założyć, po czym
przeczekać atak wściekłości, aż zaakceptuje. Tyle, że nie jest
to fajne. My jakoś zniesiemy, znamy Jędrka, gorzej z postronnymi
obserwatorami.
Całkiem nieźle idzie nam ograniczanie
słodyczy i chemii w diecie Jędrka. Owszem Jędrek prosi mnie czasem
(ale niezbyt często) o cukierka i gdy się nie zgadzam, trochę się
złości lub lamentuje, ale dość krótko. No więc naprawdę jest
to kwestia stanowczości. I motywacji. A motywację na razie mam bo
mam wrażenie, że nie tylko dobrze to robi na jego ogólną dietę
(je więcej innych rzeczy), ale i przede wszystkim, jakby mniej
stimmował. Możliwe to? Możliwe. Trzeba więc dalej obserwować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz