niedziela, 14 marca 2010

Zaskoczona

Chwilowo zrezygnowałam z opisywania dość szczegółowego, co gdzie i jak robiliśmy. Będę opisywać tylko wybrane wydarzenia i tak chciałam napisać o czymś, co mnie dziś zaskoczyło w pracy z Jędrkiem. Pracował ładnie, póki robiliśmy rzeczy mu znane. Nie mogę nacieszyć się jego w sumie nową umiejętnością - pokazywaniem palcem. Za to, gdy robiliśmy rzecz nową, była wielka awantura. Zadanie, zdawałoby się banalne. Drewniana układanka, do której wtyka się różne elementy. Tyle, że w tej układance obie strony każdego elementu są pomalowane. Jędrek doskonale wiedział, gdzie co należy włożyć, ale gdy musiał odwrócić na drugą stronę klocek, to pomimo tego, że mówiłam mu odwróć, że mu to demonstrowałam złościł się strasznie. Zdawałoby się umiejętność podstawowa, której nie trzeba się uczyć, wystarczy zobaczyć. Każde roczne (?) dziecko zrobi bez problemu, a tu prawie 6 latek walczy z tym, jakbym mu zadała coś ponad jego siły. Tak to autentycznie wyglądało. Z jednej strony było mi go okrutnie żal, z drugiej jego złość rodziła moją złość. Ale jakoś daliśmy radę, z moją pomocą poodwracał i powsadzał. I raz prawie samodzielnie odwrócił klocek na druga stronę. Potem zrobiliśmy dłuższą przerwę i wróciłam do zadania na nowo, ale z innej strony. Najpierw dałam mu podkładkę korkową do odwracania. Potem znaną mu inną układankę drewnianą. Tyle, że tamto nie miało drugiej strony pomalowanej. Potem na sucho odwracaliśmy tą pierwszą dwustronną układankę. Już się nie złościł. Wiele elementów odwrócił całkowicie samodzielnie (i włożył do układanki). Piszę o tym, jako o pewnego rodzaju ciekawostce, z czym dziecko autystyczne może mieć problem. Dziecko potrafiące czytać. Sprawne fizycznie. A odwrócenie klocka drugą stroną to ból.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kilka słów wyjaśnienia

 Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd.  Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...