piątek, 28 czerwca 2013

Koniec roku szkolnego

Tak, po prostu - koniec roku szkolnego. Nasz pierwszy rok w OSTO za nami. Dziś było uroczyste zakończenie. Najpierw msza tylko dla nas, czyli tak jak lubię. Nie stresuję się wówczas, że dziecko się źle zachowa i jakaś babcia mi np. zwróci uwagę, jak ostatnio na zwykłej mszy, czy on musi w czapeczce chodzić. Ech, jakże mi się cisnęło na usta zadać jej pytanie, czy on musi nie mówić, podskakiwać, nie komunikować się i mieć różne dziwne zachowania. No czy on musi??? Bo może nie musi. Może by tak coś ta babcia zrobiła, żeby nie musiał. Ale powiedziałam jej tylko, że faktycznie to olbrzymi problem i czy nie zastanowiło jej, że może jednak musi. Bezczelna jestem i pyskata. Nerwowa i obrażalska. Wzięłam Jędrka za rękę i wyszłam. I nie mam ochoty wracać. Nie mam ochoty na to, by się ktoś głupio patrzył i zadawał mi głupie pytania. Nie czuję, by kościół był miejscem dla nas. Tam trzeba się zachowywać. Jędrek nie potrafi się zachowywać. Ja też nie potrafię. Nerw mną szarpię.
No ale dziś w kościele było dobrze. Ksiądz wiedział z jakimi dziećmi ma do czynienia a żadnych rozmodlonych świętych babć nie było. Jędrula wysiedział nawet z nami w ławce, trochę się tylko wykładając. I przyjął komunię :) Myśmy nie przyjęli, za duże grzeszniki jesteśmy, ale on? Czemu on winien?

Potem w Ośrodku była część artystyczna. Wszystkie grupy, wszystkie dzieci występowały. Było pięknie. Jestem pod wrażeniem pracy terapeutów. Bo zrobić takie występy z autystami to nie lada wyzwanie. Było super.
Dla mnie to było trudne emocjonalnie przeżycie. Dzieci śpiewały, mówiły wierszyki, ruszały się według wskazówek, robiły gesty. Większość sama, niektórzy ze wspomaganiem. Jędrka grupa była piratami. Mieli naprawdę wystrzałowy występ. Jędrka terapeuta, pan Łukasz powinien na co dzień chodzić w stroju pirata, taki był w tym dobry;) Dzieciaki też były świetnie poprzebierane. Jędrula miał na sobie w ramach przebrania czarna koszulkę z trupią czaszką. Niestety żadnych innych dodatków nie zaakceptował (na głowie czy rękach). Nie mogę też powiedzieć, żeby jakoś aktywnie brał udział w przedstawieniu. Ale był i cieszył się :) I bardzo się na całej uroczystości garnął i przytulał do pana Łukasza. Normalnie było widać, jak bardzo go polubił, jak dąży do tego kontaktu. Nawet chyba był zazdrosny, jak pan Łukasz akurat zajmował się innym swoim dzieckiem wręczał mu świadectwo. I z tego się cieszę. Bo na nic innego liczyć nie mogę. Wierszyka nie będzie. Ani żadnej pantomimy;)
Ponieważ postanowiliśmy wydłużyć Jędrkowi ten etap szkolny, w tym roku świadectwa nie dostał. Ale dostał bardzo budującą nas ocenę opisową, w której było dostrzeżone - docenione to, co dobre.

To był dobry rok szkolny. Myślę, że Ośrodek jest najlepszym miejscem dla Jędrka. Dobrze mu tam. I nam dobrze z tym, że wiemy, że jest tam bezpieczny, akceptowany, rozumiany na ile się da. Dobrze się tam Jędrkiem zajęto w tym roku. Mną też. Zarówno pani Marta, jak i pan Łukasz dali mi to czego aktualnie potrzebuję od terapeuty - spokoju i wsparcia, poczucia bezpieczeństwa, poczucia, że ktoś się dobrze zajmuje moim dzieckiem. Jędrka oswoili, zdobyli jego zaufanie i sympatię. I moje chyba też:) A po naszych przeżyciach, nie było to łatwe. Jestem im głęboko wdzięczna. Ciężka ta ich praca okrutnie, ale za to jaki ma sens. Ci ludzie robią coś wielkiego i pięknego.

5 komentarzy:

  1. Pomóż studentce zaliczyć sesję

    Proszę drogie MAMY dzieci autystycznych o uzupełnienie ankiety. Liczę na Waszą wyrozumiałość, od Was zależy moja praca magisterska.

    Ankieta jest całkowicie anonimowa, więc bez obaw
    Proszę, podać dalej:)

    Z góry baaaaardzo dziękuję

    http://www.ankietka.pl/ankieta/119647/wsparcie-spoleczne-matek-wychowujacych-dziecko-z-autyzmem.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Ignorancja niektórych osób niestety nie zna granic, a już zachowanie Pań w kościele jest tego najlepszym przykładem – jak widać to czysto teoretycznie ostoja miłości i poszanowania bliźniego. Dobrze jednak, że syn odnajduje się w ośrodku. Oby kolejny rok był równie udany.

    OdpowiedzUsuń
  3. Haniu! Jaki cudny post :) Cieszymy się, że Jędrkowi dobrze w ośrodku.
    Gratulujemy i odpoczywajcie! Miłych wakacji!

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam ''deszczowa mame'',choc zapewne moglabym to samo powiedziec o sobie..przypadkiem ogladałam pani meza w programie ;;pytanie na sniadanie''i znalazlam wasz blog,ciesze sie ze moge sie podzielic z wami moimi problemami smutkami,poniewaz tez mam małego 5-letniego Marcinka chorego na wczesnodzieciecy autyzm(zespoł Kannera) wczesnie postawili diagnoze mial niecałe 2 latka,mieszkamy w niemczech tu go urodzilam,myslałam ze wszystko jest o.k.ale prawda okazala sie straszna byłam w rozsypce przez pół roku brałam leki antydepresyjne,ale to nic nie pomogło musiałam sie pogodzic z jego choroba i mąż tez,ma histerie nie do opanowania choc juz rzadziej jak kiedys na poczatku,problemy sa duze dalej robi do pieluchy non-stop dzien i na noc bez majtek nawet nie chodzi,toalety unika jak ognia nie potrafi sie umyc,zjesc,sam spacer jak to mozna nazwac ;;spacerem;;jest trudny wpada nam na ulice nie słucha sie i krzyczy na pól miasta nie wie jakie niebezpieczensto mu grozi,na poczatku czułam zażenowanie ze strony''GAPIÓW'' AHH ludzie gadaja i beda gadac niech sobie mysla co chca nie znaja problemu to mysla ze to rozpuszczone dziecko,Marcinek chodzi do specjalnego przedszkola dla niepelnosprawnych dzieci,autystycznych,i z innymi zaburzeniami,postepy sa,ale trzeba byc cierpliwym.Dwa razy w miesiacu przychodzi do nas psychoterapeutka ma specjalizacje z autyzmu,doradza nam pyta sie co u nas jak tam mały..poprawi humor ma mnóstwo innych rodzin ktore maja autystyczne dzieci,chcialabym podzielic sie z wami moimi problemami choc macie swoje,moze udzielicie mi pare wskazowek albo porad (mile widziane) e-mail podalam jak znajdziecie chwilke to czekam na odp.pozdrawiam Was serdecznie ,mój mały ma jutro koniec roku,potem 6 tygodni wakacji bedzie ciezko...

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli chodzi o kościół to też często źle się w nim czuliśmy z powodu spojrzeń innych ludzi. To potrafi zaboleć. Ale jakoś ostatnio chyba mniej zwracamy na to uwagi. Nasze dzieci nie potrafią wysiedzieć na mszy. Kiedyś było gorzej. Teraz starszy synek jak jest z jednym rodzicem to nawet pół mszy wysiedzi a raczej wytrzyma. Młodszy wejdzie i maksymalnie 10 min a potem spacer do okoła kościoła. W dni zimne czy deszczowe nie idziemy z.nim do kościoła bo nie dotrze tam i tak suchy i zdrowy.
    Ale jak tylko jest cieplej próbujemy. Pan Bóg docenia nawet nasze starania.

    OdpowiedzUsuń

Kilka słów wyjaśnienia

 Kochani Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i próby pomocy - rady itd.  Wiem, że KAŻDY piszący pomyślał o nas ciepło i chciał, jak najlepi...