niedziela, 28 stycznia 2018

Po raz pierwszy

Pierwsza notatka na nowym blogu, tzn. blog ten sam, ale musieliśmy go przenieść na inny serwis.
Notatka będzie o zmianach. O tym, że po raz pierwszy od lat kilkunastu zaprosiłam do domu koleżankę na weekend. Mieszkanie mamy nieduże i cóż, do tej pory z powodu problemów z Jędrkiem, nie miałam najpierw sił i ochoty, a potem odwagi by zaprosić kogoś na dłużej jak zwykłą wizytę (a i na to nie za często zapraszałam). Bo to żadna przyjemność by była dla mnie i gościa, gdyby Jędrek miał zły dzień, złościł się, albo dziwaczył. Ale jako, że Jędrek od jakiegoś już czasu jest rzadko problemowy, to zaprosiłam. Wizyta się odbyła i było super. Wczoraj odbyliśmy wspólnie (również z Jędrkiem) wycieczkę samochodową do Sokółki, Bohonik i Kruszynian. Pozwiedzaliśmy to i owo, min. meczet w Bohonikach. Polecam gorąco, bilety wstępu 5 zł. Zjedliśmy pyszne tatarskie jedzenie w restauracji u Dżanety w Kruszynianach. Przepysznie i stosunkowo niedrogo. Tylko gotówkę trzeba mieć bo internet tam nie dochodzi, więc karty nie działają. A dziś byliśmy w muzeum rzeźby Alfonsa Karnego (w niedzielę wstęp wolny), które jest w przepięknym starym drewnianym domu i można je zwiedzać z przewodnikiem audio. Jędruś też dzielnie z nami chodził, ciutkę się jednak niestandardowo zachowywał, więc pani opiekunka muzeum się chyba trochę stresowała bo mu się bardzo przyglądała. A potem poszliśmy do kawiarni Maison du cafe i jedliśmy pyszne ciasto. Jędrek wsunął swoją porcję, pomógł nam dokończyć naszą, a potem wpatrywał się w ciasto Anety. Aż nagle zauważyłam, jak mu się zmienił wyraz twarzy. Najwyraźniej bardzo chciał tego ciasta, a nie umiał tego nijak wyrazić (nauczony, że się obcym nie zabiera) i ... prawie się rozpłakał. Szybko zareagowaliśmy, dostał ciasta, smutek został zażegnany, ale łezki poleciały. W takich chwilach bardzo mi Jędrka szkoda. Ale tak w ogóle to jestem z niego bardzo dumna. I cieszę się bardzo bardzo, że mamy taki dobry czas i oby trwał on jak najdłużej.

4 komentarze:

  1. dawno tu nie byłam i nie czytałam historii o Jędrku. A dziś po przeczytaniu łza mi się w oku zakręciła. Jakąż długą drogę i przeszliście Wy rodzice i Jędrek. Nie ustająco Wam kibicuję i podziwiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam historię Jędrka od dawna. Lubię do Was zaglądać i życzę Wam samych zwykłych w swej niezwykłości dni.

    OdpowiedzUsuń

 Kochani Gdybyście, Ci co chcą i mogą, o nas pamiętali wypełniając swoje roczne PIT'y i decydując na co przekazać 1,5 % swojego podatku,...